Fundusze akcyjne inwestujące w rynki wschodzące zanotowały w 2009 roku wzrost o 80,3 mld dol., wynika z danych EPFR Global. To najwyższy napływ środków od czasu, gdy EPFR zaczął analizować te dane w 1997 roku. W ubiegłym roku z funduszy odpłynęło 49,5 mld dol. Tegoroczne napływy były również o 25,9 mld dol. wyższe, niż wynosił poprzedni rekord z 2007 roku. Dla odmiany z funduszy akcyjnych inwestujących w świecie uprzemysłowionym odpłynęło 86 mld dol. – To był świetny rok dla rynków wschodzących po upadku wielu z nich pod koniec 2008 roku – powiedział Nigel Rendell z RBC Capital Markets.

>>> CZYTAJ TEŻ: Czy Indonezja dołączy do państw BRIC?

Wskaźnik FTSE All-World Emerging Markets Index wzrósł od 1 stycznia o 75 proc. Dla porównania, FTSE All -World Developed Index zyskał 28 proc. Analitycy twierdzą, że akcje z rynków wschodzących są dziś wyceniane na 20-krotność ich 12-miesięcznych zysków wobec wskaźnika 7,9 podczas marcowego minimum. Na cztery największe gospodarki wschodzące na świecie; Brazylię, Rosję, Indie i Chiny (znane wspólnie jako BRIC) przypadała większość tegorocznego zainteresowania inwestorów. Do tych krajów napłynęło około 60 mld dol. Globalne fundusze akcyjne specjalizujące się w rynkach wschodzących, które głównie koncentrują się na wielkiej czwórce, odnotowały w 2009 roku napływ środków w wysokości 39 mld dol. Fundusze, które inwestowały w BRIC jako grupę, odnotowały w tym roku 4,75 mld dol. nowych środków. Fundusze koncentrujące się wyłącznie na Chinach zaabsorbowały 6,8 mld dol., na Brazylii 4,9 mld, na Indiach 3,1 mld, a na Rosji 1,5 mld dol.

>>> CZYTAJ TEŻ: BRIC - kwartet definiowany przez różnice

Reklama

Inwestorzy szczególnie chętnie lokowali środki w Chinach, które stały się głównym motorem światowego wzrostu. Waluty rynków rozwijających się, takie jak brazylijski real czy południowoafrykański rand, także mają za sobą imponujący rok. Licząc od 1 stycznia, real umocnił się wobec amerykańskiego dolara o 25 proc., a rand o 22 proc. Analitycy ostrzegają, że perspektywy na przyszły rok wyglądają niepewnie, ponieważ jakiekolwiek oznaki spowolnienia w amerykańskiej gospodarce mogą spowodować gwałtowny wzrost awersji do ryzyka. To zaś z kolei masową przecenę na rynkach wschodzących.