W raporcie Komisji Nadzoru Finansowego, dotyczącego sytuacji na rynku ubezpieczeń, analitycy zwrócili uwagę na 9,2-proc. spadek średniej wartości składki z umów AC w I kwartale 2009 r. Oceniali, że bierze się on m.in. ze zwiększonej popularności AC z ograniczonym zakresem ochrony ubezpieczeniowej.
Takie oferty mają już np. Allianz Direct, AXA Direct, Link4, MTU, PZU czy Warta. Większość z nich nie chwali się jednak wynikami sprzedażowymi. Tylko MTU podało, że około 20 proc. klientów kupujących AC wybiera wariant minicasco.
– Umowy w wariancie mini stanowią niewielki procent wszystkich indywidualnych umów AC – mówi Iwona Mazurek z Warty.
Reklama
Ale już PZU deklaruje, że to popularne ubezpieczenia.
Jak widać z naszego porównania, takie umowy są nawet kilkukrotnie tańsze niż zwykłe pełne AC (a w naszym zestawieniu braliśmy pod uwagę podstawowe wersje takich polis). Stąd nawet przy niewielkiej skali sprzedaży mogą mieć wpływ na statystyki. Na dodatek ich znaczenie będzie rosło, bo dla towarzystw to szansa na pozyskanie kilkuset złotych dodatkowo od klientów, których nie byłoby stać na zakup pełnego AC.
Co ciekawe, w niektórych towarzystwach spada koszt OC, jeśli klient zdecyduje się na zakup AC, nawet w ograniczonym zakresie. Na przykład w naszych symulacjach w Warcie OC dla warszawiaka kosztuje 1,44 tys. zł, ale już po dokupieniu AC jego cena spada do niecałych 1,3 tys. zł. Podobny mechanizm działa też w Allianz Direct.

Dla właścicieli starszych aut

Kto kupuje AC w ograniczonej wersji?
– Kupują je głównie osoby posiadające starsze auta, średnio powyżej siódmego roku eksploatacji, które rezygnują z AC w pełnym zakresie na rzecz tańszego minicasco – mówi Agnieszka Rosa z PZU.
– To produkt adresowany do właścicieli starszych aut, którzy wcześniej kupowali wyłącznie obowiązkowe OC – mówi Iwona Mazurek.
Podobne doświadczenia mają też przedstawiciele MTU czy Link4.
– Start Casco to produkt, który kupują dwie grupy klientów: doświadczeni, którzy nie mają szkód, ale obawiają się kradzieży, oraz młodzi kierowcy – dodaje Marek Baran, rzecznik Allianz.
Wyjaśnia, że ci ostatni nie mają zniżek, jeżdżą stosunkowo tanimi samochodami. Na dodatek, kupując tańsze casco, budują sobie historię szkodową, co pozwala im oszczędzić, gdy będą w stanie kupić droższe auto.
Konstrukcja polis minicasco w poszczególnych firmach jest różna. Na przykład w polisie Start Casco, sprzedawanej przez Allianz, w przypadku niektórych szkód klient musi pokryć od 12 do 70 proc. wydatków z własnej kieszeni (nasza symulacja jest dla udziału własnego klienta na poziomie 63 proc.). W przypadku kradzieży pojazdu i tzw. szkody całkowitej (tzn. wtedy gdy koszty naprawy przekraczają 70 proc. wartości auta) towarzystwo wypłaca pełną kwotę.
Z kolei w MTU czy Warcie mamy pokrycie szkód wynikających z kradzieży i szkód całkowitych wynikających z wypadku. Polisy obejmują też zniszczenie auta na skutek pożaru, powodzi, huraganu i innych sił przyrody oraz działania czynnika termicznego lub chemicznego.

Całkowite zniszczenie

Żeby dostać pieniądze z polisy MTU, samochód musi zostać zniszczony całkowicie. Z kolei w Warcie szkody wynikające z działania żywiołów są pokrywane bez względu na ich rozmiary.
Za to w Link4 mamy pokryte tylko ryzyko kradzieży oraz zniszczenia (również częściowe) auta w wyniku pożaru, wybuchu, uderzenie pioruna czy działania czynnika termicznego lub chemicznego z zewnątrz samochodu.
Podobną konstrukcję, ale nieco szerszy zakres ma minicasco w PZU. Tu również podstawową funkcją jest zabezpieczenie przed kradzieżą. Uszkodzenia wynikające z wypadku będą pokryte tylko wtedy, jeśli auto uderzyło w człowieka lub zwierzę. Towarzystwo wypłaci też odszkodowanie, jeśli auto zostanie zniszczone – choćby częściowo – przez wandala albo żywioły (m.in. powódź lub pożar) czy czynnik chemiczny lub termiczny.
ikona lupy />
Ile trzeba zapłacić za ubezpieczenie auta w różnych wariantach / DGP