Dalsze spadki powstrzymał rosnący popyt na KGHM i PKNORLEN i to tylko dzięki nim rynek zakończył dzień na minimalnym plusie. Cała uwaga inwestorów musiała być dziś skupiona na wynikach mniej istotnych amerykańskich spółek, ponieważ w kalendarium nie było żadnych danych makro. Jak łatwo się domyślić wyniki pobiły oczekiwania, ale żadnych fajerwerków nie było. Jednym wyjątkiem stał się Lexmark, drugi największy producent drukarek w USA, który prognozuje w pierwszym kwartale zysk znacznie większy niż oczekiwał rynek. Efektem był aż 13 proc. wzrost kursu.

Spokojniej niż wczoraj było też na rynku walutowym. Złoty względem euro nie przebił wczorajszych minimów, ale nie było widać po kursie żadnej słabości. Może to cieszyć, jeżeli weźmiemy pod uwagę, że JPMorgan obniżył rekomendacje dla polskich obligacji, co oznacza, że nie widzi już w nich okazji inwestycyjnych.

Kończąc dzień na małych plusach, umiarkowanych obrotach i niskiej zmienności dzisiejsza sesja nie wnosi nic do obrazu rynku. Dominuje nadal podaż, która konsekwentnie korzysta z porannych wyskoków popytu. Brakuje jej tylko konsekwencji w realizacji, ale tu przyczyną jest niezdecydowanie zachodnich rynków. Jedynym argumentami popytu są natomiast wysokie otwarcia i modły aby udało tym razem Amerykanie pokazali solidne zwyżki. Strategia ta nie działa od kilku tygodni, ale nadal z uporem jest praktykowana.

Środa zapowiada się bardzo ciekawie. Gdyby publikacja indeksu ISM-usługi ze Stanów potwierdziła analogiczną poprawę jaka została pokazana w poniedziałek w sektorze produkcji to będzie kolejny fundament pro-wzrostowy. Najważniejsze będą jednak dobre raporty ADP i Challengera, bo pokażą sytuację na rynku pracy i pozwolą już dyskontować piątkowy komunikat z amerykańskiego departamentu rynku pracy. Opierając się na wynikach cotygodniowych informacji o nowych zasiłkach dla bezrobotnych można liczyć, że dane będą optymistyczne i lepsze od oczekiwań. Podobnie sam piątkowy raport, również powinien zaskoczyć pozytywnie, ale oczekuję reakcji podobnej do ubiegło piątkowego odczytu o PKB z USA. Pierwsza faza tuż po raporcie – zachłyśnięcie się danymi i wzrosty, następnie stwierdzenie, że to archaiczne informacje, które nie mają większego wpływu na przyszłość. Taka interpretacja upewni wszystkich o wchodzeniu rynku w korektę.

Reklama