ROZMOWA
IRENEUSZ CHOJNACKI
Po co powstała europejska platforma zasobów surowcowych?
HENRYK KARAŚ*
Reklama
Misją tej organizacji jest wspomaganie programu zapewniającego UE bezpieczeństwo surowcowe, wspieranie innowacji na rzecz wzmocnienia konkurencyjnej pozycji przemysłu wydobywczego w krajach UE. Założycielami są europejskie firmy górnicze, stowarzyszenia i instytucje naukowe związane z przemysłem wydobywczym. Górnictwo w Europie jeszcze na przełomie ostatnich lat było traktowane przez wielu polityków jako branża schyłkowa. Uważano, że w globalnej gospodarce dostęp do surowców będzie nieograniczony, że zawsze będzie można kupić co się chce poza Europą. Ale globalizacja doprowadziła do koncentracji wielu zasobów przez firmy czy państwa, a dostęp do niektórych surowców stał się trudniejszy. Wiele państw stosuje politykę protekcjonistyczną w dostępie do surowców lub stara się je zdobyć kosztem innych krajów, nie zważając na zasady wolnego handlu czy zasady odpowiedzialności społecznej.
W następstwie tego wiele firm europejskich zaczęło inwestować tam, gdzie są surowce. W czym zatem problem?
Na dłuższą metę uzależnienie grozi Unii poważnymi problemami gospodarczymi i społecznymi. Przemysły budowlany, energetyczny, maszynowy, motoryzacyjny, lotniczy czy elektroniczny zależne są od dostępu do surowców i w razie zakłóceń w ich dostawach kraje Unii mogą mieć poważne kłopoty. Jesteśmy samowystarczalni tylko w obszarze surowców chemicznych i budowlanych. W grupie surowców metalicznych jest znacznie gorzej. UE jest w pierwszej trójce tylko jako producent selenu i wolframu, ale w przypadku dostaw kobaltu, platyny czy tytanu jest zależna w 100 proc. Sytuację w Europie ratuje częściowo recykling wielu rzadkich pierwiastków.
Jakie jeszcze substancje są nam potrzebne, a nie ma ich w europejskich zasobach?
Bez gwarancji dostępu do takich surowców jak platyna, lit czy ren Europa nie podtrzyma rozwoju nowych technologii, które są niezbędne dla nowoczesnej gospodarki. Hybrydowe samochody elektryczne potrzebują baterii litowych, a 60 proc. światowych zasobów litu ma Chile. Do rozwoju nowoczesnych technologii potrzebne są też tantal, którego 60 proc. zasobów ma Australia, pallad – 45 proc. jest w Rosji, kobalt – 36 proc. ma Kongo, platyna, której 77 proc. zasobów ma RPA, czy molibden, którego 34 proc. jest w USA. W przypadku antymonu, kobaltu, niobu, tytanu czy wanadu Europa jest uzależniona od importu w 100 proc.
Czy Chiny albo Indie ograniczają dostęp do swoich zasobów?
W dokumencie UE na temat nowej polityki surowcowej podaje się ponad 450 ograniczeń wywozu dotyczących ponad 400 surowców, w tym metali, drewna czy niektórych surowców wtórnych, czy chemicznych. Wiele krajów rozwijających się ogranicza ich wywóz, stosując kontyngenty wywozowe, systemy podwójnych cen – wyższych w eksporcie niż na rynek wewnętrzny, czy ogranicza u siebie zagraniczne inwestycje w surowce. Jednocześnie te same kraje prowadzą specjalną politykę wobec krajów bogatych w surowce z oczywistym zamiarem zapewnienia sobie uprzywilejowanego dostępu do nich. Na przykład w ostatnich latach Chiny i Indie zacieśniły znacznie współpracę z Afryką w takich krajach jak Zambia, która jest bogata w miedź, czy z Zimbabwe, które ma dużo platyny, nie mówiąc o zdobyciu dostępu do surowców energetycznych na tym kontynencie.
Unia boi się, że zacznie przegrywać w wyścigu gospodarczym już nie tylko z USA, ale także z Chinami czy Indiami? Nie możemy robić w Afryce tego, co wymienione przez pana kraje?
Mamy im wiele do zaoferowania w dziedzinie nowoczesnych rozwiązań prawnych, dobrych praktyk, nowych technologii, ale jak rozmawiałem o tym parę lat temu z niektórymi urzędnikami UE, to widziałem wahanie, czy to robić. Widać było polityczne obawy, że Europa zostanie znowu oskarżona o neokolonializm. Nie potrafimy sobie poradzić z historią. Zbawiennym wstrząsem dla wielu polityków był raport z 2006 roku wskazujący na aktualne trendy na rynku surowcowym. Zrozumiano, że jednym ze skutków globalizacji w sektorze surowcowym jest postępująca koncentracja zasobów i kontroli nad surowcami. Przykładem jest próba połączenia dwóch wielkich firm górniczych BHP Billiton i Rio Tinto, która wywołała protesty Chin. Gdyby doszło do planowanej fuzji, to w jednych rękach znalazłoby się ok. 40 proc. światowych zasobów rudy żelaza, której największym konsumentem są Chiny.
Co Europa może realnie zrobić, żeby zniwelować bariery dostępu do surowców? Nie wydaje się panu, że mrzonką jest oczekiwanie od Chin czy Indii, że zmarnują jakąkolwiek okazję, żeby zapewnić sobie jak najlepsze warunki rozwoju?
Zgadzam się, że polityka energetyczna Unii Europejskiej dopiero się tworzy z wielkimi trudami. Dyrektoriat Przemysłu Komisji Europejskiej, przedstawiając informację o uzależnieniu Europy od importu surowców oraz założenia nowej polityki surowcowej UE nie uwzględnił w nim surowców energetycznych. Natomiast uważamy, że jako Unia nie jesteśmy bezbronni wobec protekcjonistycznych zachowań państw, czy firm rządzących surowcami. Musimy najpierw zinwentaryzować dokładnie zasoby europejskie, przywrócić górnictwu właściwą rangę, wesprzeć jego dalszy rozwój. Trzeba wreszcie zwiększyć środki na badania i innowacje w tej branży – co już się dzieje. Poza tym potrzebne są bardziej stanowcze działania na przykład w Światowej Organizacji Handlu w celu znoszenia barier w obrocie surowcami. Inaczej w Europie rozwój gospodarczy przynajmniej w obszarze zaawansowanych technologii, do których potrzeba surowców, których nie mamy, stanie się znacznie utrudniony.
*Henryk Karaś
przewodniczący Europejskiej Platformy Technologicznej Zrównoważonych Zasobów Surowcowych. Jest doradcą zarządu KGHM ds. współpracy europejskiej. Od 2006 roku kieruje EPT