Aktualizacja miała zostać przyjęta wczoraj, nie została. Według premiera zastrzeżenia zgłosił wicepremier Pawlak. Dotyczyły ujętych w aktualizacji elementów innego planu – stabilizacji i rozwoju ogłoszonego z pompą przez Donalda Tuska na Politechnice Warszawskiej.
Nie wnikając w intencje Pawlaka – czy to był zwykły polityczny rewanż, czy też wyraz realnej troski o kształt reform finansów publicznych, trzeba przyznać, że cios był celny. A co gorsza, dla PO całkowicie przewidywalny. Przecież nie od dziś wiadomo, że całkiem niezły zresztą plan ogłoszony na politechnice albo z Pawlakiem nie był konsultowany w ogóle, albo w stopniu głęboko go niesatysfakcjonującym. Czy tak się postępuje wobec koalicjanta przy sztandarowym programie, dla którego premier rezygnuje z prezydentury? Owszem, można, ale nie dziwmy się skutkom takim jak wczoraj. Ale nawet pal licho przepychanki PO z PSL. Tak naprawdę istotne jest, że ten ważny dla Polski dokument znalazł się w zawieszeniu. I oby w tym stanie pozostawał jak najkrócej.