Osoby samodzielnie wyjeżdżające swoim samochodem za granicę powinny zapewnić sobie pomoc w razie problemów z autem.

Dopłata za święty spokój

Posiadacze polis AC mają często ten problem z głowy, bo droższe polisy tego typu automatycznie zawierają rozszerzoną opcję assistance. Ale zawsze warto sprawdzić, czy polisa obejmuje inne kraje. Pozostali – za od 75 do 150 zł rocznej składki – mogą kupić sobie taką opcję niezależnie od polisy AC. Za taką kwotę będziemy mieli gwarancję pełnej pomocy w razie problemów z autem. Nie chodzi tylko o holowanie do warsztatu po wypadku czy awarii. Według danych Mondial Assistance to najczęstszy sposób wykorzystania assistance motoryzacyjnego za granicą (56 proc. zleceń). Rzadko udaje się naprawić auto na miejscu zdarzenia (9 proc. zleceń).

Hotel albo dalsza podróż

Reklama
Na kolejnej pozycji wśród najczęściej wykorzystywanych w ramach assistance motoryzacyjnego usług (19 proc.) znajduje się znalezienie hotelu i pokrycie kosztów noclegu. Zwykle polisy zawierają limity wydatków za noc – najczęściej jest to około 50 euro – a więc kwota, za którą można przenocować na przyzwoitym poziomie w większości krajów. Oczywiście nie jest tak, że możemy czekać na naprawę w hotelu wynajętym na koszt towarzystwa w nieskończoność, bo zwykle są to 3 lub 4 doby.
Alternatywą dla tego typu świadczenia jest zorganizowanie dalszej podróży. Ta usługa może być zrealizowana na kilka sposobów. Jeśli do celu nie jest daleko (np. 20 km), firma przyśle dla nas taksówkę. W pozostałych przypadkach można liczyć na transport pociągiem czy autobusem. W skrajnych przypadkach, gdy do celu mieliśmy jeszcze np. 1000 km, możliwy jest nawet transport lotniczy.
Jest też opcja zorganizowania i pokrycia kosztów wynajmu pojazdu zastępczego. Wtedy możemy liczyć, że towarzystwo pokryje też koszty odstawienia pojazdu zastępczego, jeśli nie będzie to jakiś sieciowy usługodawca, którego auto można zwrócić np. na lotnisku. Scenariusz może być więc taki: jeśli auto zepsuje się lub ulegnie wypadkowi w drodze na tygodniowy urlop, to z niewielkim opóźnieniem trafimy do miejsca pobytu i wypoczniemy. A gdy przyjdzie czas wyjazdu, samochód zostanie dostarczony do naszego miejsca pobytu na koszt ubezpieczyciela. Przy gorszym scenariuszu, w którym ktoś z podróżnych np. ucierpiał w wypadku i nie chcemy kontynuować podróży tylko wracać, koszty transportu będą pokryte z polisy.

Wydamy tylko na telefon

Podstawową zaletą takiej polisy jest to, że wszystkie usługi są organizowane przez operatora assistance. Co prawda trzeba się liczyć ze sporymi wydatkami na połączenia telefoniczne, ale łatwo można ustalić wszystkie szczegóły w ojczystym języku.
Nie bez znaczenia jest, że korzystamy z usług warsztatów, które stale współpracują z naszym ubezpieczycielem. To zmniejsza ryzyko, że rachunek zostanie zawyżony. Z polisy assistance można liczyć na pokrycie kosztów holowania czy organizacji naprawy auta w razie awarii, ale za części użyte do naprawy w warsztacie czy na drodze i za robociznę w serwisie będziemy musieli płacić z własnej kieszeni.
OPINIA
Aneta Orzanowska
główny specjalista w biurze zarządzania produktami w PZU
Polisy assistance są coraz popularniejsze, więc może się zdarzyć, że w razie problemów z autem za granicą będziemy mieli dylemat: z której skorzystać. Te o najszerszym zakresie gwarantują pomoc nawet w 30 różnych sytuacjach, które mogą spotkać nas na drodze i w podróży.
Przy wyborze należy kierować się zakresem pomocy, jaka nam jest potrzebna w danej sytuacji, oraz dodatkowymi świadczeniami, z których będziemy musieli skorzystać w późniejszym czasie, a także limitami finansowymi naszym polis. Czasem ubezpieczyciel zastrzega, że np. jest wymagana wcześniejsza realizacja innego świadczenia. Dla przykładu: najpierw holowanie pojazdu zorganizowane przez ubezpieczyciela, a następnie innego rodzaju pomoc. Trzeba jednak pamiętać, że w każdym przypadku istotne są warunki konkretnej umowy ubezpieczenia.
ikona lupy />
Aneta Orzanowska, główny specjalista w biurze zarządzania produktami w PZU Fot. Archiwum / DGP
ikona lupy />
Z jakich serwisów assistance motoryzacyjnego korzystamy za granicą / DGP