Zdaniem analityków Amica zrobiła złoty interes, zawierając w niełatwych czasach umowę sprzedaży za prawie 240 mln zł dwóch nierentownych fabryk.

Nieudane inwestycje

W ciągu 15 lat łączne nakłady na inwestycje, w tym na budowę sprzedawanych właśnie fabryk pralek i lodówek, przekroczyły 700 mln zł.
– Na budowę nowych fabryk firma zaciągnęła kredyt w wysokości 200 mln zł – mówi Sebastian Buczek, prezes zarządu Quercus TFI.
Reklama
Żaden z tych projektów nie przyniósł jednak Amice zysków i udziałów w rynku, jakie udało jej się wypracować w segmencie kuchenek – pierwszym (od 1957 roku) i głównym sektorze jej działalności. Firma kontroluje 48 proc. rynku. Rocznie sprzedaje 1,2 mln sztuk tych urządzeń. Wyników nie poprawiło też wprowadzenie do oferty w 2007 roku drobnego sprzętu, jak odkurzacze, czajniki, tostery, żelazka.
Dlatego w nowej strategii Amica wraca do korzeni. Dzięki pieniądzom ze sprzedaży fabryk Samsungowi spółka zamierza rozwijać sektor urządzeń grzejnych. Już w tym roku produkcja kuchenek ma wzrosnąć o 500 tys. sztuk – do 1,7 mln.
Najpierw musi jednak spłacić długi. Jej zobowiązania długoterminowe na koniec III kwartału 2009 r. sięgnęły ponad 129 mln zł, a krótkoterminowe – 484 mln zł.
– Po spłacie firma będzie mogła rozpocząć nowy rozdział w działalności – uważa Sebastian Buczek.
Samsung nie zamierza rezygnować z produkcji pralek i lodówek. Co więcej, obok wyrobów pod logo Samsunga zostanie zachowana marka Amica.
– Razem z umową sprzedaży fabryk została podpisana także umowa na dostawę lodówek i pralek gwarantująca Amice ciągłość dostaw tych produktów – mówi Jacek Rutkowski, prezes i największy akcjonariusz Amiki.
Dlaczego to, co nie udało się krajowemu producentowi, ma przynieść zyski nowemu właścicielowi?
– Inaczej wyglądała sytuacja rynkowa w połowie lat 90., kiedy podejmowaliśmy decyzje dotyczące wejścia w te segmenty, a inaczej wygląda obecnie – tłumaczy Jacek Rutkowski.

Innym się udało

W zeszłym roku dynamika sprzedaży pralek wyniosła w Amice prawie 68 proc., podczas gdy samego rynku spadła o 1,4 proc. Z kolei w lodówkach dynamika sięgnęła 18,1 proc., podczas gdy samego rynku spadła o 2,6 proc. Tyle, że Amica na tym nie zarabiała.
Konkurentów to nie dziwi. Ich zdaniem, to efekt sprzedawania przed dłuższy czas urządzeń poniżej średniej ceny rynkowej. W przypadku chłodnictwa była ona niższa o około 26 proc. Dla porównania Bosch oferuje swój sprzęt o 46 proc. drożej niż wynosi średnia cena rynkowa.
– Podniesienie cen jest z kolei trudne do zrobienia. Zwłaszcza, gdy firma od lat kojarzy się z tanimi urządzeniami. Do tego trwa na tym rynku nieustanna wojna cenowa – dodaje Sebastian Buczek.
– Chcemy odbudować pozycję zwłaszcza na rynkach wschodnich, które są niezwykle dla nas istotne. Najważniejszą inwestycją rozwijającą eksport był zakup duńskiej firmy produkcyjno-handlowej Gram Domestic. Przejęcie to stworzyło możliwość wykorzystania istniejących kanałów dystrybucyjnych duńskiej firmy – mówi Jacek Rutkowski.
Jednak analitycy nie wróżą wielkich sukcesów polskiemu producentowi na zagranicznych rynkach. Jak tłumaczą, to ciągle jest firma o zasięgu lokalnym, której trudno będzie się mierzyć ze znanymi markami światowymi. Z fabryk w Polsce rynki w Europie i na świecie obsługują największe światowe koncerny AGD: Bosch Siemens, Whirlpool, Indesit. Sprzedają więcej poza Polską niż w Polsce i dzięki temu notują zyski.

Ofensywa Samsunga

Wejście Samsunga otworzy nowy etap w konkurencji na tym rynku. Kyung Sik Choi, prezes Samsung Electronics Polska, W rozmowie z DGP jeszcze przed zawarciem umowy z Amiką, nie krył, że firma chce zostać liderem na naszym rynku lodówek, ale także w innych dziedzinach, m. in. w kuchenkach mikrofalowych. Przyznał, że dzięki uruchomieniu produkcji w Polsce możliwe będzie znaczące obniżenie cen wielu urządzeń (odejdą wysokie koszty importu z Korei). Zapowiada się więc nowa wojna cenowa, a to dobra wiadomość dla każdego potencjalnego konsumenta.
ikona lupy />
Samsung kupuję część majątku Amiki / DGP