"Indeks blue chips warszawskiej giełdy oddał dziś z naddatkiem to, co zyskał wczoraj, a aktywność sprzedających wzrosła wyraźnie pod koniec sesji za sprawa zleceń koszykowych" - wskazuje analityk Open Finance, Emil Szweda.

Jego zdaniem inwestorów mogła skłonić do wyprzedaży widoczna słabość Dow Jonesa w pierwszych minutach handlu i to pomimo siódmego już z rzędu wzrostu indeksu S&P Case Shiller. Ceny domów w Stanach, co prawda, są nadal niższe niż 12 miesięcy temu, ale już tylko o 2,4%. Jednocześnie okazało się, że indeks zaufania konsumentów, mierzony przez Conference Board, spadł do 46 pkt (oczekiwano 55 pkt), co pogorszyło nastroje w końcówce notowań w Europie.

"Ale i bez niepokojącego otwarcia w USA nasza giełda przejawiała dziś kolejne objawy słabości. Wzrostowe otwarcie po raz kolejny skłoniło inwestorów do sprzedaży akcji. Na ostatnie dwadzieścia cztery sesje (od szczytu z 20 stycznia) osiemnaście kończyliśmy na niższym poziomie niż je otwieraliśmy. Spieranie się o to, czy podaż na pewno kontroluje sytuację jest przy takiej statystyce niepotrzebne" - ocenia Szweda.

Dzisiejsze zamknięcie wypadło na poziomie najniższym od tygodnia. Jutro WIG20 może testować wsparcie w okolicach 2220 pkt (brakuje do niego mniej niż 1%).

Reklama

"Sytuacja zaczyna przypominać te z końca stycznia, kiedy inwestorów także męczyła kilkudniowa konsolidacja, aż doszło do wybicia z niej kosztem utraty 8% wartości indeksu. Teraz konsolidacja miedzy 2220 i 2280 punktów trwa już siedem sesji (przed poprzednim silnym ruchem spadkowym także trwała właśnie tyle), więc nie przesądzając o kierunku wybicia, należałoby go oczekiwać na dniach" - zaznacza analityk Open Finance.

Obroty dziś wzrosły wyraźnie, choć wynik przekraczający 1 mld zł trudno uznać za okazały. "Mimo wszystko, wzrost obrotów dokumentuje także przewagę sprzedających" - konkluduje Szweda. We wtorek WIG 20 stracił 1,19% i wynosi 2240,28 pkt, WIG stracił 0,85% i wynosi 38533,89 pkt. Obroty wyniosły 1,11 mld zł.