W ogłoszonej w czwartek prognozie KE przewiduje, że PKB Polski wzrośnie w tym roku o 2,6 proc., a inflacja wyniesie 2,3 proc.

Zdaniem Wyżnikiewicza Komisja Europejska nie ma "dobrego wyczucia" jeśli chodzi o polską gospodarkę. W ubiegłym roku prognozowała spadek polskiego PKB, a jej poprzednia prognoza także była znacznie niższa od obecnej. "To znaczy, że KE nie ma wyczucia, bo takie skoki nie powinny mieć miejsca. Poza tym brakuje jej konsekwencji. Najczęściej prognozy KE były bliskie oczekiwaniom polskiego rządu, ale w czasie kryzysu znacznie od nich odbiegały" - powiedział Wyżnikiewicz.

Jego zdaniem prognoza KE dotycząca PKB jest realistyczna i bliska konsensusu rynkowego na poziomie 2,5 proc. W przypadku inflacji jest nieco bardziej optymistyczna od konsensusu na poziomie 2,4 proc.

Wyżnikiewicz powiedział, że jeżeli zostanie zrealizowany scenariusz opisany przez Komisję, to tegoroczny deficyt budżetowy mógłby być niższy od kilku do kilkunastu miliardów złotych od dopuszczonego w ustawie budżetowej (52,2 mld zł - PAP).

Reklama

Ekonomista zwrócił uwagę, że w Polsce, podczas prac nad ustawą budżetową, często przyjmuje się niższe wskaźniki PKB i inflacji niż mają miejsce w rzeczywistości (w ustawie na 2010 r. przyjęto wzrost PKB na poziomie 1,2 proc. i inflację w wysokości 1 proc.).

Dzięki temu "łatwiej" jest wykonać budżet. Wyższy - w rzeczywistości - wzrost PKB i wyższa inflacja oznaczają wyższe dochody budżetu, tymczasem niskie wskaźniki przyjęte w ustawie pozwalają utrzymać wydatki na zaniżonym poziomie.

Pytany o wpływ sytuacji w Grecji na możliwość przystąpienia Polski do strefy euro, Wyżnikiewicz zapewnił, że Polska na pewno nie oszukuje w statystyce. "Tutaj takich zagrożeń nie ma. Jeżeli coś by się zdarzyło, to raczej na poziomie politycznym niż gospodarczym (...) Jeśli spełnimy kryteria z Maastricht, to nie widzę zasadniczych przeszkód, by przystąpić do strefy euro. Na pewno będziemy skrupulatnie kontrolowani" - dodał.

Traktat z Maastricht określa pięć warunków, które powinna spełniać gospodarka kraju aspirującego do przystąpienia do strefy euro. Na przykład inflacja nie może przekraczać w ciągu jednego roku o więcej niż 1,5 pkt proc. średniego wskaźnika inflacji z trzech krajów UE o najbardziej stabilnych cenach. Ponadto poziom deficytu sektora finansów publicznych nie może na trwałe przekroczyć 3 proc. PKB, a dług publiczny - 60 proc. PKB. Z kolei stopy procentowe nie mogą być wyższe o 2 pkt od średniej stóp w trzech krajach o najbardziej stabilnych cenach.

KE opublikowała w czwartek prognozy gospodarcze dla największych gospodarek Unii Europejskiej. W Polsce wzrost gospodarczy ma być najwyższy i ma wynieść w 2010 r. 2,6 proc. PKB. Tym samym KE zrewidowała własne prognozy sprzed trzech miesięcy, w których podawała, że polska gospodarka rozwijać się będzie w br. w tempie 1,8 proc.

KE podtrzymała natomiast swoje prognozy odnośnie całej UE, jak i strefy euro, gdzie wzrost gospodarczy ma wynieść 0,7 proc. Spośród sześciu największych unijnych gospodarek, Hiszpania jest wciąż na minusie z prognozowanym spadkiem PKB o 0,6 proc. W Niemczech i we Francji, które są największymi unijnymi gospodarkami, wzrost ma zdaniem KE wynieść 1,2 proc. PKB.

Prognozy na cały 2010 r. dla UE i strefy euro nie zmieniły się, mimo rewizji prognoz w górę w dwóch pierwszych kwartałach br. Wynika to z gorszych wyników w drugiej połowie ub.r.

KE prognozuje wzrost inflacji w br. w Polsce o 2,3 proc. w miejsce wcześniej prognozowanego 1,9 proc. Natomiast w strefie euro inflacja ma wynieść 1,1 proc; w całej UE 1,4 proc.