Byki doprowadziły do swego i pokonały opór z okolic 2500 punktów. Tym samym z dużym prawdopodobieństwem rozpoczęła się ostatnia przed większą korektą fala wzrostowa. Przy zwyżkach to wsparcia są ważniejsze od oporów, więc ciężko jest pisać o możliwych poziomach docelowych dla żądnych zysków byków. Z trendem się nie dyskutuje a ten przecież pozostaje wzrostowy.

Dzisiaj mieliśmy do czynienia z łagodnym ruchem przeciwko panującej tendencji, ale nie mogło to dziwić skoro II kwartał rozpoczął się w tak dobrych nastrojach. Korygowała się Zachodnia Europa, Warszawa jak i Budapeszt. Spadki groźne nie były i ciężko doszukiwać się ich bezpośrednich przyczyn. Odgrzewany kotlet w postaci Grecji wpływ ma już minimalny, a z kalendarium nic znaczącego nie wpłynęło na decyzje inwestorów. Ostateczne dane o europejskich wskaźnikach PMI czy zmianie PKB za IV kwartał nie zdołały wpłynąć na notowania. Podobnie lutowe zamówienia w niemieckim przemyśle choć lepsze od prognoz to zbiegły się z lokalnym osłabieniem, co wyraźnie przeczyło z względnie pozytywnym wydźwiękiem publikacji.

Spadek o niecały około pół procenta nie zmienił obrazu rynku, który nadal pozostaje pozytywny. Dopóki utrzymujemy się powyżej wyraźnie przebitego z początkiem kwietnia poziomu 2500 punktów, dopóty strona popytowa będzie faworyzowana.

Na rynku walutowym euro pozostawała słabe, a sam ruch na eurodolarze zbiegł się z popołudniową słabością giełd. W takim środowisku złoty pozostawał względnie stabilny względem waluty wspólnotowej. Warto pokreślić, że nasza waluta stabilizuje się w okolicach minimów już ponad rocznego trendu.

Reklama