Polska waluta, podobnie jak i większość walut krajów zaliczanych do rynków wschodzących, traci na fali globalnej ucieczki od ryzyka, wywołanej obawami o rozprzestrzenienie się greckiego kryzysu na inne europejskie kraje mające podobny problem z nadmiernym zadłużeniem, co mogłoby zachwiać stabilnością całej strefy euro. W tym kontekście wymienia się przede wszystkim Portugalię i Hiszpanię. Szczególnie groźne byłoby, gdyby kryzys fiskalny nasilił się w przypadku tego ostatniego kraju. Hiszpania tworzy aż 11 proc. PKB całej Strefy Euro, a jej zadłużenie stanowi 6,7 proc. ogólnego zadłużenia. Dla porównania, w przypadku Grecji te wielkości kształtują się odpowiednio na poziomie 2,3 proc. i 3,7 proc.

Złoty w czwartek pozostanie tylko i wyłącznie pod wpływem nastrojów na rynkach globalnych. Te zaś powinny zostać ukształtowane przez dwa wydarzenia. Mianowicie aukcję hiszpańskiego długi i posiedzenie Europejskiego Banku Centralnego.

Hiszpania zaoferuje dziś 5-letnie obligacje o wartości 2-3 mld euro. Nieudana aukcja mogłaby nawet wywołać panikę na rynku i powrót spekulacji, że tamtejszy rząd już wkrótce poprosi Unię Europejską o pomoc (ostatnio pojawiła się kwota 280 mld euro potencjalnej pomocy). Udana może ustabilizować nastroje. Wyniki aukcji będą znane jeszcze przed południem.

Posiedzenie Europejskiego Banku Centralnego jest wydarzeniem dnia nie ze względu na decyzję ws. stóp procentowych (niespodzianki nie będzie, stopy nie zostaną zmienione), ale ze względu na potencjalne decyzje w związku z narastającymi obawami o rozprzestrzenienie się greckiego kryzysu, silną przeceną euro i sytuacją na rynkach długu Grecji, Hiszpanii i Portugalii. Pojawiały się plotki, iż Europejski Bank Centralny może zacząć skupować obligacje rządowe. Taka decyzja ma szanse ustabilizować sytuację. Brak jakiejkolwiek decyzji zwiększy niepewność, stając się tym samym pretekstem do przeceny euro i powiązanej z tym wyprzedaży złotego.

Reklama