Poziomy wsparcia wyznaczone przez dołki z 6 maja nie zdołały się wczoraj obronić. Indeks S&P500 przez całą poniedziałkową sesję dryfował w okolicy piątkowego zamknięcia, ale pod koniec notowań zlecenia sprzedaży znowu zdecydowanie zdominowały popyt i dzień zakończył się spadkiem o 1,3 proc. Tym samym główny indeks nowojorskiej giełdy znalazł się najniżej od lutego, a do kolejnego ważnego poziomu wsparcia, dna korekty z przełomu stycznia i lutego, zostało zaledwie kilkanaście punktów. Większa od oczekiwań aktywność na rynku nieruchomości nie było dla inwestorów wystarczającym argumentem do zakupów, zwłaszcza, że na rynku walutowym po kilku dniach przerwy euro wróciło do trendu spadkowego, a na rynku międzybankowym drożeje kapitał.

Trzymiesięczna stopa LIBOR wynosiła wczoraj 0,51 proc. (najwyżej od czerwca 2009 r.), co pokazuje, że pomimo rekordowo niskich stóp procentowych banki stają się coraz bardziej ostrożne. Politycy reprezentujący na międzynarodowej arenie poszczególne kraje strefy euro zapewne jeszcze długo będą wmawiać inwestorom, że kondycja sektora bankowego jest pod kontrolą, ale ich sytuację trafniej określiła Angela Merkel twierdząc, że pakiet stabilizacyjny był jedynie kupnem czasu potrzebnego na konieczne reformy. Hiszpania przejęła właśnie kontrolę nad jednym z banków, który popadł w tarapaty z powodu załamania na rynku nieruchomości. Słabsze, mniejsze banki mają łączyć się w większe grupy kapitałowe, aby zwiększyć szanse na uzyskanie zewnętrznego finansowania.

Ostatnią rzeczą, której obecnie potrzebuje świat jest ryzyko wybuchu konfliktu zbrojnego, ale napięcia między Koreą Północną i Południową są najpoważniejsze od kilkudziesięciu lat. We wtorek południowokoreański won stracił na wartości prawie 4 proc., po tym jak zerwane zostały kontakty handlowe między dwoma krajami. Jest to następstwem storpedowania w marcu okrętu Korei Południowej przez sąsiada z północy. Na wszystkich azjatyckich giełdach akcje mocno taniały - NIKKEI spadł o 3,1 proc., a Hang Seng tracił na wartości 2,8 proc.

Również w Europie dzień rozpoczął się od silnych ponad dwuprocentowych spadków. Złoty osłabiał się względem wszystkich głównych walut - dolar kosztował 3,38 PLN, euro 4,15 PLN, a frank 2,91 PLN.

Reklama