Najważniejsze gospodarki świata przestają być stymulowane przez programy pomocowe i wkraczają w decydującą fazę: albo staną na nogi po odpięciu od kroplówki i zdołają w średnim terminie ograniczyć zadłużenie, albo konieczne będą kolejne interwencje na koszt podatników i przyszłych pokoleń. W takim momencie destabilizacja polityczna utrudnia szybkie reagowanie na dynamicznie zmieniającą się sytuację i wdrażanie potrzebnych reform. Premier Japonii zrezygnował dzisiaj ze stanowiska po niespełna 9 miesiącach urzędowania, napięcia pomiędzy Koreą Północną i Południową są najpoważniejsze od wielu lat, na Bliskim Wschodzie międzynarodowe protesty i nowe sankcje wywołują działania Iranu, a stosunki między USA i Izraelem zostały poddane próbie po ataku komandosów na konwój z pomocą dla Strefy Gazy. Dodajmy do tego różnicę zdań między Francją a Niemcami w sprawach gospodarczych, a jasne stanie się, że instrumenty finansowe na całym świecie oprócz ryzyka gospodarczego muszą wyceniać pomijane do tej pory ryzyko politycznej destabilizacji.

We wtorek sesja za oceanem rozpoczynała się optymistycznie - indeksy szybko odrobiły prawie dwuprocentowe spadki, ale w końcówce notowań znowu sprzedający akcje wzięli górę. S&P500 spadł o 1,7 proc., a DJIA o 1,1 proc. Dzisiaj kalendarz publikacji makroekonomicznych zawiera informacje o drugorzędnym znaczeniu (raport Challengera, inflacja producentów w strefie euro), ale w czwartek i piątek będzie on wypełniony po brzegi. W strefie euro poznamy indeksy PMI dla sektora usług, dynamikę PKB i sprzedaż detaliczną, a w USA w piątek najnowszą stopę bezrobocia.

Na GPW inwestorzy, którzy nie zamierzają wracać w tym tygodniu na rynek mogą realizować dzisiaj zyski przed długim weekendem. Pierwsze dwie sesje tego tygodnia przebiegały przy niewielkich obrotach, ale może to ulec zmianie, jeśli na Wall Street spadki nie wyhamują i indeksy zbliżą się do majowych dołków. Tak obfity kalendarz sprzyja zwiększeniu udziału gotówki w portfelu, dzięki czemu nie będziemy stresować się rozwojem sytuacji na zagranicznych rynkach.

Rano złoty tracił na wartości. Dolar kosztował 3,36 PLN, euro 4,11 PLN, a frank 2,90 PLN.

Reklama