Na bogatej liście zawodów, których można się uczyć u rzemieślników, są rymarze. Zajmują się oni wytwarzaniem siodeł, chomąt czy uprzęży. Zapewniają więc to, bez czego jeździec nie może się obyć. Rymarz to rzadko dziś spotykana profesja. Wydawało się nawet w pewnym momencie, że zawód ten zupełnie zaniknie. Dziś jednak wraca zapotrzebowanie na tych rzemieślników.
Moda na jeździectwo spowodowała też odrodzenie zawodu podkuwaczy koni. Niedawno miała miejsce secesja tego zawodu z grona kowali. Okazało się, że ci ostatni wyspecjalizowali się w rzemiośle artystycznym i nie umieją już podkuwać koni. Trzeba więc było stworzyć do tego oddzielną profesję.
Zapotrzebowanie na specjalistów unikatowych zawodów wzrasta, a wraz ze słabnięciem kryzysu będą oni jeszcze bardziej poszukiwani. Niestety mało osób pamięta o istnieniu takich zawodów i wciąż brakuje młodzieży chętnej się ich uczyć. Warto, abyśmy – wspólnie z MEN – je promowali. Wbrew pozorom takie nisze oferują nierzadko dużo lepsze perspektywy niż modne profesje.
Rzemiosło dobrze odnajduje się w nowoczesnej gospodarce, czego dowodem jest wzrastające zapotrzebowanie na wykwalifikowanych pracowników. Od lat ostrzegaliśmy, że deprecjonowanie kształcenia zawodowego kosztem edukacji ogólnej i akademickiej to krótkowzroczna polityka. Co teraz czują jej twórcy i czy cieszą się ze swojego sukcesu – mamy nadmiar absolwentów, dla których nie ma pracy, a brakuje wykwalifikowanych elektryków, murarzy czy stolarzy.
Reklama
Dobrą wiadomością jest, że dzisiejsza sytuacja na rynku pracy zdejmuje z kształcenia zawodowego odium gorszej edukacji. Cieszy to tym bardziej, że o tej pozytywnej dla szkolnictwa zawodowego tendencji nie zdecydowali politycy i urzędnicy, ale niewidzialna ręką rynku. Gospodarka sama pokazała, jak wielkim błędem jest zaniedbywanie szkolnictwa zawodowego. Mam nadzieję, że powtarzany przez nas od lat postulat jego odbudowy spotka się z odpowiednim odzewem, tak aby młodzi ludzie mogli zdobywać perspektywiczne zawody, a nasze firmy zyskiwały dobrze przygotowanych pracowników.
Młodzież coraz lepiej odczytuje sygnały płynące z rynku pracy, o czym świadczy fakt, iż z roku na rok po naukę zawodu do rzemieślniczych warsztatów udaje się coraz więcej młodych ludzi. W ubiegłym roku ich liczba sięgnęła około 95 tysięcy i była wyższa niż rok wcześniej (a warto pamiętać, że dzieje się to w momencie, gdy gimnazja opuszczają roczniki niżu demograficznego). To dobry sygnał. Ten wybór się opłaci.
*Jerzy Bartnik
prezes Związku Rzemiosła Polskiego
ikona lupy />
Wielu urlopowiczów w trakcie swojego wypoczynku będzie korzystać z uroków jazdy konnej. Mała część z nich zdaje sobie jednak sprawę, że tę przyjemność w dużej mierze będą zawdzięczać pracy rzemieślników. Fot. Bloomberg / Bloomberg