Według agencji Bloomberg czeska korona w lipcu umocniła się względem euro o ok. 3,7 proc. - najwięcej spośród wszystkich 177 walut świata. Niewątpliwie doskwiera to fabrykom samochodowym i innym eksporterom, którzy odpowiadają za ok. 70 proc. PKB naszego południowego sąsiada, lecz, co ciekawe, nowo wybrany premier stojący na czele koalicji złożonej z trzech partii stwierdził, że “eksport jest ważny, ale Czechy nie są krajem eksporterów”. Nowy rząd deklaruje chęć obniżenia deficytu budżetowego z ubiegłorocznego poziomu 5,9 proc. PKB do 4,6 proc. w 2011 proc. i mniej niż 3 proc. do 2013 r. Zagraniczne agencje ratingowe uznały plan cięcia wydatków za wiarygodny, a niektóre z nich podniosły ocenę zdolności kredytowej Czech.

Wczoraj w stosunku do innego sąsiada Polski, Ukrainy, podobnie postąpiła agencja Standard and Poor’s, chociaż w tym przypadku większy optymizm wynikał z uzyskania przez Ukrainę wsparcia finansowego z Międzynarodowego Funduszu Walutowego o wartości ponad 15 mld USD. Dzisiaj dowiemy się, w jaki sposób polski rząd w przyszłym roku zamierza stawić czoła problemom budżetowym.

Ostatnia w tym tygodniu sesja na azjatyckich rynkach zakończyła się spadkami głównych indeksów. Japoński NIKKEI spadł o 1,6 proc., a na krótko przed zamknięciem notowań w Hong Kongu i Chinach tamtejsze indeksy traciły na wartości ok. 0,5 proc. Najważniejszą informacją dnia będzie pierwszy z trzech odczytów dynamiki PKB USA w II kw. 2010 r. Ekonomiści szacują, że tempo wzrostu gospodarczego spadło w drugim kwartale z 2,7 proc. do 2,5 proc. Dodatkowo prognozują, że zarówno chicagowski indeks PMI, jak i indeks Uniwersytetu Michigan, spadały w lipcu, odzwierciedlając pogarszające się nastroje konsumentów i przedsiębiorców. Wcześniej poznamy nie mniej ważne dla rynków walutowych dane o stopie bezrobocia w strefie euro (prognozy mówią o stabilizacji na poziomie 10 proc.). Kurs euro tuż przed rozpoczęciem sesji w Europie utrzymywał się nieco poniżej wczorajszych lokalnych szczytów (ok. 1,306 USD).