W tej chwili deficyt finansów publicznych wynosi ponad 7 proc. PKB, dług publiczny przekracza 50 proc. PKB, a rząd proponuje podwyżkę VAT o 1 pkt proc. Jakie będą skutki tej decyzji?

Trzeba uświadomić sobie, że wzrost o 1 pkt proc. podstawowej stawki VAT oznacza, że dla towarów i usług nią objętych podatek wzrośnie o ponad 4,5 proc. Jednocześnie rząd nie ukrywa, że nie prowadzi większych starań o przedłużenie derogacji zezwalającej na stosowanie niższych stawek w odniesieniu do innych towarów. Pogodził się z faktem, że te stawki będą wyższe, i to dużo wyższe, bo zamiast stawki 3 proc. będzie 5 proc., a zamiast 7 proc. stawka 8 proc.

Mówiąc wprost, to jest masywna podwyżka, która opodatkowuje konsumpcję. VAT jest źródłem największych dochodów podatkowych – to jest broń masowego rażenia. Na dodatek rząd nie ukrywa, że w istocie zaplanował serię takich podwyżek. Wszystko na to wskazuje, że już niedługo będziemy mieć najwyższą w Europie stawkę podstawową VAT, tj. 25 proc.

Przedstawiciele rządu wielokrotnie powtarzali, że Polskę przed kryzysem uratował popyt wewnętrzny, w tym konsumpcja prywatna, i na pewno mają świadomość, że podnosząc VAT, osłabiają wkład konsumpcji we wzrost PKB. Równocześnie muszą liczyć się ze wzrostem cen, czyli ze wzrostem inflacji, zwłaszcza żywności, gdzie obok skutków powodzi wystąpi radykalny wzrost podatku – z 3 do 5 procent. Taka zależność musi być uwzględniana w analizach zmian nominalnych stóp procentowych, co również pogarsza perspektywy dynamiki gospodarczej.

Reklama

W moim przekonaniu zmiany podatkowe, które zaproponował rząd, są szkodliwe i nielogiczne. Gdyby nawet rząd zrealizował, w co wątpię, wszystkie majaczące dzisiaj na horyzoncie zmiany stawek podatku VAT, to „docelowo”, w perspektywie 3 lat liczyłby, oczywiście w ujęciu statycznym, na dodatkowe 15-20 mld zł rocznie, czyli mniej niż wynosi lekkomyślny, tegoroczny wzrost „nieeuropejskich” wydatków budżetowych. To nie miałoby ekonomicznego sensu, bo gospodarka jest układem dynamicznym i na takie dictum zareaguje spowolnieniem.

Dlaczego więc, Pani zdaniem, rząd zdecydował się na takie rozwiązanie?

Uważam, że ta decyzja wynika z powodów politycznych. Najwyraźniej rząd formatuje opinię publiczną, czyli szykuje grunt pod inne działania – zmiany zasad rozliczania składki emerytalnej i zmniejszenie środków kierowanych do OFE. Chodzi też o przyzwolenie na prywatyzację energetyki na kiepskich warunkach, bo przy tak marnej koniunkturze dobre być nie mogą. Tym celom zdaje się służyć ta upokarzająca dla liberałów operacja podwyższenia podatków pośrednich.

Pełna treść wywiadu: Gilowska: rządowi przetarła się jedwabna poduszka