O tym, że akcje azjatyckie powinny przynieść pokaźne zyski, są przekonani m.in. analitycy Deutsche Banku (DB). Spodziewają się, że oczekiwane ożywienie w światowej gospodarce wywinduje ceny o 20 – 30 proc.
Deutsche Bank rekomenduje inwestycje przede wszystkim w akcje spółek motoryzacyjnych, handlu detalicznego i transportowych. Ajay Kapur, analityk DB, radzi znaleźć w portfelu miejsce m.in. dla papierów spółek z Tajlandii.
Z kolei japoński bank inwestycyjny Nomura stawia na akcje z Tajwanu, Australii, Korei Południowej oraz Malezji.

>>> Polecamy: Azja to przyszłość ekonomiczna świata

Reklama
– Wygląda na to, że wzrost gospodarczy w Chinach w tym cyklu szczyt ma już za sobą. Grę na akcjach lepiej przenieść na inne rynki w regionie – ocenia Sean Darby, analityk Nomury z Hongkongu.
Dodaje, że tajwańskim indeksom powinny sprzyjać notowania m.in. producentów podzespołów elektronicznych, którzy skorzystają na rosnącej sprzedaży smartfonów i tabletów.
Akcje tajwańskie rekomendują także Morgan Stanley i Goldman Sachs. Banki inwestycyjne spodziewają się, że gospodarka tego kraju skorzysta na poprawie relacji z Chinami. Rozwój współpracy między tymi państwami powinien przełożyć się na wzrost liczby chińskich turystów odwiedzających Tajwan oraz inwestycji.
Bliżej Polski okazji warto szukać wśród spółek rosyjskich. – Ich akcje są notowane po atrakcyjnych cenach, z dyskontem wobec akcji z pozostałych krajów BRIC (Brazylia, Rosja, Indie, Chiny). W latach 2011 – 2012 powinny one znacząco poprawić wyniki dzięki lepszej sytuacji w gospodarce globalnej, wysokim cenom surowców i ożywieniu na rynku wewnętrznym – mówi Marek Buczak z Quercus TFI.
Analitycy szacują tegoroczny potencjał wzrostowy firm z Rosji na 25 – 30 proc., a najlepsze perspektywy widzą dla sektorów metalowego, surowcowego, energetycznego i finansowego.

>>> Czytaj też: Przewodnik po rynkach wschodzących, na których można zarobić

– Pozytywnie rysują się perspektywy przed spółkami budowlanymi, które skorzystają na inwestycjach infrastrukturalnych, które rządzący rozpoczną przed zbliżającymi się wyborami – mówi zarządzający z Quercus TFI.
Rynki rozwijających się krajów oferują wiele ciekawych okazji inwestycyjnych, ale polski inwestor indywidualny ma duży problem z kupnem akcji spółek na giełdach w Azji, Ameryce Południowej, a nawet w niektórych krajach Europy. Polscy brokerzy zwykle koncentrują się na rozwiniętych rynkach akcji w Europie i USA.
Ale to właśnie rozwinięte giełdy dają możliwość inwestowania w akcje spółek z rynków wschodzących. Na największych parkietach Europy i Stanów Zjednoczonych notowane są m.in. ETF-y (fundusze indeksowe), które odzwierciedlają zachowanie konkretnych indeksów lub grup spółek z młodszych rynków. Można tam też handlować tzw. GDR-ami, czyli odpowiednikami akcji wybranych firm (global depository receipt – globalny kwit depozytowy) lub bezpośrednio akcjami. Na giełdzie w Londynie dostępne są np. ETF-y związane z rynkiem rosyjskim, chińskim i brazylijskim. Notowane są tam też m.in. rosyjskie spółki, takie jak: Gazprom, VTB Bank czy MMC Norilsk Nickel.
Eksperci uczulają chętnych do inwestowania w zagraniczne papiery na kwestie związane z ryzykiem walutowym. Konkretne instrumenty są notowane w walucie danej giełdy. Rozliczenie zysku bądź straty odbywa się w złotych, a przewalutowanie następuje w momencie otwarcia i zamknięcia inwestycji. Zmiany kursów walut mogą czasem zwiększać zyski z inwestycji, ale może się zdarzyć, że całkiem je zniwelują albo powiększą straty.
ikona lupy />
Giełdy rynków wschodzących w 2010 roku / DGP
ikona lupy />
Rosyjska stolica liczy sobie 13,6 mln mieszkańców. Na zdj. widok na centrum finansowe. Fot. Shutterstock. / ShutterStock