Ceny rosną szybko, ale duże skoki dotyczą surowców rolnych klasy średniej – cukru, mięsa i soi. Nie są to podstawowe towary, których mieszkańcy najbiedniejszych krajów potrzebują do przetrwania, ale luksusy, do których konsumenci w krajach rozwijających się mogą aspirować dzięki rosnącym dochodom.
Nie należy się bać wyższych cen. W istocie stanowią one konieczny warunek, by podaż dogoniła popyt. W sektorze rolnym potrzebne są zwiększone inwestycje, by zaspokoić kwitnącą konsumpcję, a rosnące ceny mogą się do nich przyczynić.
Nie oznacza to jednak, że możemy osiąść na laurach. Świat jak na razie uniknął powtórki z niedoborów i zakłóceń w dostawach, których byliśmy świadkami w 2008 r. Ale sytuacja pozostaje wysoce niepewna. Na świecie blisko jeden człowiek na sześciu wciąż cierpi chroniczny głód. Równowaga popytu i podaży jest krucha – między innymi dlatego że rosnąca w skali globalnej konsumpcja mięsa pochłania tak wiele zasobów ziemi i wody.
Obecne wstrząsy wciąż jeszcze mogą się przerodzić w poważny kryzys. Ceny podstawowych produktów, takich jak pszenica i ryż, wzrosły – chociaż nie do poziomów z 2008 r. Zła pogoda w niektórych regionach, szczególnie w basenie Morzą Czarnego, doprowadziła do wprowadzenia zakazów eksportowych.
Reklama
Musi zostać wprowadzony skuteczny mechanizm rynkowy, który promowałby większe inwestycje w produkcję, a jednocześnie najbiedniejsi muszą być chronieni przed nadmiernymi obciążeniami. Potrzebna jest nowa zielona rewolucja. Oznacza to zwiększenie wydajności przez wprowadzenie większej liczby upraw odpornych na susze oraz choroby i skoncentrowanie się na rozwoju infrastruktury rolnej. Można zrobić różne, mało spektakularne rzeczy, by pomóc rolnikom. Łatwy dostęp do prognoz pogody może poprawić wydajność. Dostępność produktów zarządzania ryzykiem da im bezpieczeństwo finansowe. By chronić najbiedniejszych przed nieprzewidzianymi wstrząsami, świat potrzebuje większych zapasów – szczególnie w regionach podatnych na zawirowania. Jednak kraje bogate muszą dalej zastępować pomoc żywnościową inwestycjami, które pozwolą na wzrost wydajności w rolnictwie.
>>>>czytaj też: Rok 2010 w rolnictwie
Świat uprzemysłowiony rozumie to wyzwanie. Zarówno G8, jak i G20 (pod prezydencją Francji) podjęły temat bezpieczeństwa żywnościowego. Otwarte pozostaje pytanie o determinację do przeprowadzenia zmian. Kraje G8 nie spieszą się z wypełnieniem obietnic dotyczących funduszy na promowanie bezpieczeństwa żywnościowego, które złożyli w L’Aquilla w 2009 r. Jeżeli obecny wstrząs to przyspieszy, nie pójdzie całkowicie na darmo.