Obie gazety zwracają uwagę, że wczoraj minął 17. dzień z rzędu, gdy rentowność portugalskich obligacji zdecydowanie przekraczała 7 procent. A taki jest próg, powyżej którego nie da się na dłuższą metę uniknąć załamania finansów państwa.

>>> Czytaj też: Czarna przyszłość Grecji: bankructwo i powrót drachmy

Grecja była zmuszona do wystąpienia o pomoc po 13 dniach, od momentu kiedy rentowność jej obligacji przekroczyła 7 proc., zaś Irlandia po 15 dniach. Portugalskie władze od kilku tygodni nie sprzedawały obligacji na rynku. Wkrótce jednak to się skończy. Na marzec przypada termin zapadalności portugalskich papierów wartych 3,8 mld euro, na kwiecień – 4,3 mld euro, zaś na czerwiec – 4,9 mld euro. Aby odkupić te obligacje, portugalskie władze będą musiały zaciągnąć nowe zobowiązania na rynkach finansowych.

>>> Zobacz również: Buzek karci Portugalię: oszczędności nie wystarczą

Reklama
Już teraz Partia Socjaldemokratyczna (PSD), największe ugrupowanie opozycyjne, uważa, że wystąpienie o pomoc do Brukseli teraz jest niezbędne. Oficjalnie wciąż przeciwny temu jest socjalistyczny rząd mniejszościowy. W latach 80. XX wieku Portugalia była zmuszona przyjąć bardzo rygorystyczny plan oszczędnościowy podyktowany przez MFW w zamian za ratunek przed bankructwem. Władze obawiają się, że tym razem będzie podobnie. Drakońskie warunki oszczędnościowe w zeszłym roku Bruksela, pod naciskiem Niemiec, narzuciła już Grecji i Irlandii.
Szczegóły cięć oszczędnościowych, jakie miałaby przeprowadzić Portugalia, są już opracowywane przez Komisję Europejską. Jednak zdaniem unijnych dyplomatów ewentualne porozumienie w sprawie warunków ratunku finansowego dla Lizbony zostaną opublikowane dopiero po zakończeniu dwóch najbliższych szczytów przywódców UE, 11 i 24 marca.