Kryzys strefy euro staje się doskonałą wymówką dla Polski, Czech i Węgier, aby opóźnić dostosowanie swoich gospodarek do przyjęcia wspólnej waluty.

Najwięksi członkowie UE z Europy Środkowo-Wschodniej opóźniają przygotowania do przyjęcia euro w czasie, gdy rządy krajów zachodnich walczą z kryzysem zadłużenia, co nieomal doprowadziło do pogrzebania wspólnej waluty.

>>> Czytaj też: Tusk: Polska jest gotowa uczestniczyć w pakcie dla konkurencyjności

„Kryzys strefy euro jest bardzo wygodnym pretekstem, który może odwrócić uwagę od konieczności zmniejszenia deficytu budżetowego i przeprowadzenia niezbędnych reform strukturalnych w tych krajach” – twierdzi Nigel Rendell, ekonomista z RBC Capital Markets z Londynu.

Reklama

Jak dodaje Rendell, wiadomość o kryzysie strefy euro jest bardzo pożądana, szczególnie w tych bardziej eurosceptycznych krajach Europy Środkowo-Wschodniej.

Jednak naciski ze strony krajów takich jak Niemcy, które chcą ograniczenia deficytu budżetowego oraz wzmocnienia konkurencyjności, mogą zmusić Polskę, Czechy i Węgry do szybszej niż pierwotnie zakładano restrukturyzacji polityki społecznej i rynku pracy.

>>> Zobacz również: Belke: Nie uda się przeforsować niemieckiej wizji strefy euro

„Kłopoty wspólnej waluty to dla elit politycznych Europy Środkowo-Wschodniej świetna okazja do mówienia, że skoro strefa euro ma problemy, to warto poczekać z przyjmowaniem wspólnej waluty” – mówi Michael Ganske, szef badań nad rynkami wschodzącymi w Commerzbank AG w Londynie.

Jak dodaje analityk, tak naprawdę jest to wciąż tylko wymówka, bo w istocie bardzo trudno jest spełnić kryteria konwergencji.