Jeszcze nie tak dawno dostęp do internetu za pomocą urządzeń mobilnych był kosztowny i mało wygodny. Wpływ na to miał głównie nieodpowiedni stopień rozwoju infrastruktury GSM, która nie była zaprojektowana do przesyłania dużych pakietów danych, przez co transfer informacji był relatywnie wolny oraz kosztowny, a i dostępne wówczas na rynku telefony nie były dostosowane do korzystania z internetu. Obecnie sytuacja ulega dynamicznej zmianie.
Technologie stosowane w sieciach GSM (GPRS, HDSPA, 3G), a niebawem LTE, umożliwiają szybki transfer danych. Praktycznie każdy telefon komórkowy pojawiający się na rynku jest wyposażony w zaawansowane funkcje umożliwiające korzystanie z sieci. Trend ten wyczuły banki, które coraz częściej oferują usługi z zakresu m-bankowości, systematycznie zwiększając ich zakres.

Hakerzy w natarciu

Niepokoić z pewnością może to, że w publikowanych w ostatnich miesiącach raportach na temat bezpieczeństwa w internecie stałym motywem są ostrzeżenia o rosnącej liczbie hakerskich ataków na urządzenia mobilne. Przykładem może być raport firmy Cisco sprzed kilku miesięcy. Jego autorzy mówią o punkcie zwrotnym, jaki uwidocznia się w dziedzinie cyberprzestępczości. Podkreślają, że hakerzy przegrupowują swe siły i zaczęli szukać nowych obszarów oferujących możliwość zarabiania pieniędzy. Ich naturalnym celem stały się platformy i urządzenia mobilne. To m.in. dlatego, że na tych urządzeniach przechowuje się coraz więcej cennych danych i są one są coraz powszechniej wykorzystywane do zdalnego łączenia się z firmową siecią czy korzystania z usług bankowych.
Reklama
Z kolei firma Symantec w swym ostatnim raporcie wskazuje na rosnącą liczbę luk w zabezpieczeniach mobilnych systemów operacyjnych oraz aplikacji. – W 2010 roku dynamika wzrostu w tym zakresie wyniosła 42 proc. w stosunku do 2009 roku – mówi Maciej Iwanicki, starszy konsultant Symantec Polska. – Obecnie istnieją techniczne możliwości wykorzystania smartfona do włamania się na konto bankowe, ale raczej są to ataki łączone – wykorzystujące zarówno komputery PC, jak i telefony – dodaje.

Uważaj, co ściągasz

Z badań Symantecu wynika, że dziś największą liczbę zagrożeń mobilnych stanowią trojany, które podszywają się pod prawdziwe aplikacje. Dlatego też należy unikać instalowania w smartfonach oprogramowania z nieznanych źródeł (na przykład nielegalnego oprogramowania poddanego przeróbkom w celu złamania zabezpieczeń praw autorskich i licencyjnych).
Skutecznym zabezpieczeniem może być też instalacja na smartfonie zintegrowanego pakietu zabezpieczeń, obejmującego np. skaner antywirusowy i zaporę sieciową.
Warto także pamiętać, że w smartfonach, podobnie jak w pecetach, system operacyjny wraz z oprogramowaniem standardowym może wymagać okresowych aktualizacji, korygujących błędy oraz usuwających luki w bezpieczeństwie. Dotyczy to także aplikacji przeznaczonych do korzystania z bankowości mobilnej. – W takich przypadkach zwracajmy uwagę na źródło, z którego pochodzi komunikat nawołujący do podjęcia instalacji dodatkowego oprogramowania na komórce – ostrzega Maciej Iwanicki. – Jeżeli jakikolwiek komunikat budzi wątpliwości, bez wahania skontaktujmy się z bankiem – dodaje.

Pilnuj haseł

Wreszcie gdy decydujemy się na wykorzystywanie smartfona do m-bankowości, warto zabezpieczyć dostęp do urządzenia indywidualnie ustalonym kodem. Pamiętać też trzeba o takich zasadach bezpieczeństwa, jak unikanie zapisywania haseł logowania do konta bankowego otwartym tekstem w pamięci telefonu, niewysyłanie ich e-mailem czy SMS-em. – Instytucje finansowe nigdy nie proszą nas drogą e-mailową czy SMS-em o podanie danych dostępowych do konta bankowego w celu weryfikacji takich informacji – mówi Maciej Iwanicki.
Gdy jednak z jakichś powodów musimy przechowywać w pamięci telefonu dane potrzebne do logowania do konta bankowego, zalecane jest zastosowanie oprogramowania szyfrującego. Oczywiście nie można też zapomnieć o fizycznym zabezpieczeniu telefonu przed zagubieniem lub kradzieżą.