Brytyjski indeks FTSE 100 po otwarciu notowań wzrósł o 0,16 proc. i wyniósł 5.775,23 pkt., niemiecki indeks DAX wzrósł o 0,11 proc. i wyniósł 7.077,44 pkt., francuski indeks CAC 40 wzrósł o 0,05 proc. i wyniósł 3.806,88 pkt.

WIG20 na otwarciu sesji wyniósł 2852,82 pkt., co oznacza wzrost o 0,02 proc.

„W Europie - po kolejnej zniżce na Wall Street - nastroje nie będą szampańskie, ale już w piątek większość indeksów zdołała zdyskontować przecenę w USA. Niektóre z nich, jak CAC40, znalazły się na najniższych poziomach od połowy marca, a więc po przecenie wywołanej trzęsieniem w Japonii. Z tak niskich poziomów rynki mogą spróbować odbicia zwłaszcza, że dziś rano rosną kontrakty na S&P” – twierdzi Emil Szweda z Noble Securities.

Jak dodaje analityk, optymizm oparty tylko na nadziejach na odbicie po wcześniejszej wyprzedaży nie może być jednak trwały, więc jeśli w ogóle się pojawi - wzrost może być wątły. Ważniejszych publikacji makro dziś zabraknie - trzeba na nie poczekać do jutra. W obecnym układzie (kolejne dane raczej rozczarowują wskazując na spowolnienie) brak owych publikacji jest właśnie szansą na wzrost, która może zostać dziś wykorzystana. W kolejnych dniach napłyną dane o inflacji i sprzedaży detalicznej na całym świecie i dane te mogą ponownie zaszkodzić posiadaczom akcji.

Reklama

„Można się spodziewać, że inwestorzy będą chcieli nieco skorygować piątkowe silne spadki głównych indeksów europejskich. To daje szansę na utrzymanie się wskaźnika naszych blue chipów powyżej 2850 punktów. Nadziei na większy ruch w górę należy wypatrywać raczej po przetestowaniu poziomu 2800 punktów. Impulsem może być pomyślne odroczenie problemów z greckim zadłużeniem. Decyzje w tej sprawie mają zapaść za tydzień” – komentuje Roman Przasnyski z Open Finance.