To co prawda nieco mniej niż wynik z 2010 r. (6 proc.). Jednak wówczas ekonomiści obawiali się, że chodzi tylko o krótkotrwałe odbicie po kryzysowym roku 2009.
Teraz źródła szybkiego wzrostu są inne. Gospodarkę regionu napędza konsumpcja wewnętrzna. Jest ona możliwa dzięki spadkowi bezrobocia (do 6,7 proc. z 7,3 proc. w ubiegłym roku) i dostępności stosunkowo tanich kredytów. Dzięki wzrostowi popytu wewnętrznego szybko rośnie także produkcja przemysłowa.

>>> Polecamy: Wschodzące imperia. Więcej słabości niż atutów państw BRIC

Ameryka Łacińska miała opinię regionu o niestabilnej gospodarce. Ale to się zmieniło i wielkie międzynarodowe grupy finansowe chętnie rozwijają tu swoją działalność – ocenia Alicia Barcena, szefowa komisji ds. Ameryki Łacińskiej ONZ.
Reklama
W tym roku najszybciej będą rosły gospodarki Panamy (8,5 proc.) i Argentyny (8,3 proc.). Z załamania spowodowanego trzęsieniem ziemi wydobywa się Haiti, którego gospodarka rośnie w tym roku o 8 proc. Wenezuela, która jeszcze rok temu przeżywała recesję, w tym roku zanotuje solidny 4,5-proc. wzrost. Nieco wolniej (4 proc.) będzie się natomiast rozwijała gospodarka Brazylii, która w zeszłym roku była lokomotywą całego regionu.
Ameryka Łacińska może się stać ofiarą własnego sukcesu, jeśli na zbyt dużą skalę trafią tu kapitały spekulacyjne. To może doprowadzić do powstania bańki na rynku nieruchomości i wzrostu inflacji. Aby do tego nie doszło, niektóre kraje regionu, jak Brazylia, zaostrzyły już kontrole operacji walutowych.

>>> Czytaj też: Brazylia chce wykupić portugalskie obligacje

Jedyną częścią regionu, która wciąż nie może powrócić na ścieżkę wzrostu, są Karaiby. W tym roku będą się one rozwijały w tempie zaledwie 1,9 proc.