Jeszcze dziś ma się odbyć głosowanie w Kongresie, aby przed końcem dnia prezydent mógł podpisać stosowne dokumenty. Inwestorzy na pierwsze doniesienia zareagowali z optymizmem. Giełdy azjatyckie odnotowały blisko 1,5 proc. wzrosty. Jedynie chińskie indeksy wzrosły zaledwie symbolicznie, lecz jest to efektem opublikowanych odczytów PMI w tym kraju, które po raz kolejny okazały się niższe niż miesiąc wcześniej. Zarówno oficjalny odczyt, jak i ten przygotowywany przez bank HSBC, pomimo że okazały się lepsze od prognoz, to są one najniższe od niemal dwóch lat.

Po informacji o porozumieniu w Stanach Zjednoczonych osłabiły się aktywa uznawane za bezpieczne. Złoto w poniedziałkowy poranek wyceniane było na 1611 USD za uncję, a frank szwajcarski w stosunku do polskiego złotego osłabił się do poziomu 3,48 zł. Rynek surowców zareagował odwrotnie. Ropa i miedź umocniły się o blisko 1 proc. Najbardziej jednak zaskakujący jest brak wyraźnej reakcji na parze EUR/USD. Po ogłoszeniu porozumienia przez Baracka Obamę dolar pozostaje bardzo słaby w stosunku do wspólnotowej waluty, a spodziewane umocnienie nie nastąpiło.

W poniedziałek żadna ze znaczących spółek nie publikuje wyników kwartalnych. W kalendarzu makroekonomicznym oprócz odczytów indeksów PMI dla Polski, Niemiec, Strefy Euro i Wielkiej Brytanii, największe znaczenie będą miały stopa bezrobocia w Strefie Euro oraz indeks ISM dla przemysłu w USA.

Sesja na europejskich giełdach powinna rozpocząć się od wzrostów. Wyraźny sygnał, jaki otrzymali inwestorzy z Azji powinien być kontynuowany, przynajmniej na początku sesji. Długo wyczekiwane porozumienie w końcu stało się faktem, zgodnie z oczekiwaniami analityków „za pięć dwunasta”. Dobre nastroje mogą jednak zostać zmącone przez odczyty danych makroekonomicznych. Piątkowe słabe dane o amerykańskim PKB sugerują, że gospodarka światowa zwalnia. Jeśli indeksy PMI okażą się dużo gorsze od oczekiwań, euforia po podniesieniu limitu długu w USA może nie trwać długo. Nie można również zapominać o agencjach ratingowych, które stwierdziły, że podniesienie limitu długu nie będzie je satysfakcjonowało, a obniżka ratingu USA będzie w dalszym ciągu realna.

Reklama