Amerykański sen o beztroskiej polityce kredytowej zamienił się w koszmar. Włochy i Hiszpania są na krawędzi kryzysu. A zadłużenie innych zachodnich krajów, uważanych za najbardziej wiarygodne i stabilne, rośnie w podobnym tempie.

Ekonomiści i inwestorzy prześcigają się w prognozach, który kraj Zachodni starci jedno A albo obniży swoją pozycję ratingową. Cytują ich takie agencje prasowe, jak Bloomberg i Reuters.

W strefie euro tylko 6 krajów ma najwyższy poziom oceny agencji ratingowych - AAA. Są to: Francja, Niemcy, Austria, Finlandia, Luksemburg i Holandia. Poza strefą euro do elitarnej grupy należy jeszcze np. Wielka Brytania. Wysoki rating oznacza, że dla potencjalnych inwestorów – globalnych instytucji finansowych, banków i innych państw – są solidnym kredytobiorcą. Spadek ratingu powoduje natomiast większe trudności z zaciągnięciem kolejnych kredytów i wzrost oprocentowania obligacji. A wydatki budżetowe takich państw jak Francja, czy USA są kolosalne.

>>> Czytaj też: Świat wkroczył w globalny kryzys finansowy

Reklama

„Pierwsza w kolejce, żeby stracić poziom AAA Francja. Zabezpieczenie tego kraju przed krachem gospodarczym jest droższe niż w przypadku państw, które mają znacznie niższy rating, takich jak Malezja, Tajlandia, Meksyk, Czechy, albo stan Teksas w USA„ – pisze Bloomberg.

Jim Rogers, amerykański inwestor, który razem z Georgem Sorosem jest współzałożycielem Quantum Fund, powiedział w poniedziałek dla Reutersa, że na obniżkę wiarygodności kredytowej zasługuje Wielka Brytania. „Pomysł, żeby obniżyć rating USA i jednocześnie nie obniżyć Wielkiej Brytanii jest obłędem. Jeśli USA straciły wiarygodność, to jest jeszcze wiele innych krajów, takich jak Belgia, Hiszpania czy inne europejskie państwa, które się do tego kwalifikują”.

„Sytuacja budżetowa w Wielkiej Brytanii i innych krajach ze strefy euro jest coraz trudniejsza. Politycy wschodniej Europy będą z kolei naciskać na to, aby rozpocząć luzowanie ilościowe (przyp. „quantitive easing”- QE) które nadałoby pęd gospodarkom” – przewiduje Jim Rogers.

Zamieszanie wokół AAA

„Moim zdaniem Francja nie jest krajem, który zasługuje na trzy A” – powiedział również dla Bloomberga Paul Donovan, szef ds. globalnej ekonomii w UBS AG, jednej z większych firm finansowych z siedzibą w Londynie. „W odróżnieniu od USA, Francja nie może nawet samodzielnie decydować o polityce walutowej, albo drukować własnych pieniędzy. Dlatego w rzeczywistości przez rynki finansowe i inwestorów nie jest zaliczana do krajów AAA”.

Podobnie uważają inni analitycy. Nail Mackinnon, analityk VTB Capital z Londynu i były urzędnik skarbu państwa Wielkiej Brytanii powiedział, że kraje takie jak Francja, Włochy, Belgia, czy nawet Wielka Brytania mogą stanąć na celowniku agencji ratingowych. „Jeśli dług publiczny Francji nadal będzie rosnąć w takim tempie, jej wiarygodność kredytowa będzie musiała w najbliższym czasie zmierzyć się oceną - zaznaczył.

>>> Czytaj też: Ameryka bez AAA. Co decyzja S&P oznacza dla Polski i świata?

Francja na czarnej liście?

Obecnie najdroższą spośród złotych gospodarek europejskich jest właśnie Francja. Zabezpieczenie zadłużenia sięga tam 143,8 pkt bazowych, czyli prawie trzy razy więcej niż w USA. Hiszpania jest na poziomie 407,6 pkt bazowych a Włochy 386,8 pkt. W porównaniu ze Szwajcarią, finansową twierdzą Europy, te liczby są ogromne. Szwajcaria ma tylko 35,6 pkt bazowych. Jeden punkt bazowy jest równy 1 000 USD zabezpieczających odpowiednio 10 mln USD długu w skali roku.

Francuski dług stanowi 84 proc. PKB i jest znacznie mniejszy niż włoski, który sięgnął 120,3 proc. PKB. Jednak jeśli weźmiemy pod uwagę dynamikę wzrostu, zadłużenie paryskiego rządu od 2007 r. rośnie dwa razy szybciej niż we Włoszech – pisze Bloomberg.

>>> Czytaj też: Oto, jak zarobić na drożejącym franku

Według danych unijnych pod koniec 2010 roku deficyt budżetowy paryskiego rządu wyniósł 1,59 bln euro (2,3 bln USD). We Włoszech 1,8 bln euro. S&P nadała Włochom rating A+, czyli cztery poziomy niższy niż Francja.

Oprócz S&P, żadna inna agencja ratingowa nie zdegradowała wiarygodności USA. Moody’s i Fitch, które są taką samą wyrocznią dla rynków jak S&P, utrzymują, że nie zamierzają w najbliższym czasie obniżyć ratingu Ameryki. Podobną perspektywę mają dla Francji i Wielkiej Brytanii.