Polski rynek płatności masowych wyceniany jest na 57 mld zł. To oznacza, że z tytułu prowizji do kieszeni pośredników trafia już ponad 1,2 mld zł. Walka o tę kwotę między bankami, pocztą a prywatnymi pośrednikami się zaostrzy. Przede wszystkim ze strony okienek kasowych.

Pod kontrolą KNF

Zgodnie z nowymi przepisami ustawy z 19 sierpnia 2011 r. o usługach płatniczych podmioty, które zarejestrują się jako instytucje płatnicze, będą miały więcej uprawnień, ale też i obowiązków. Będą podlegały wpisowi do rejestru krajowych instytucji płatniczych, co je uwiarygodni na rynku. Ale komisja będzie mogła oceniać nie tylko ich sytuację finansową, płatniczą, lecz także badać prawidłowość działalności związanej ze świadczeniem usług.
Wśród obowiązków należy wymienić raportowanie do KNF o liczbie transakcji wykonanych przez siebie i agentów. Agencje będą też musiały mieć ubezpieczenie lub gwarancję bankową na wypadek niewykonania lub nienależytego wykonania zobowiązań wobec klientów. To pozwoli uniknąć w przyszłości takich sytuacji, jaka miała miejsce np. z udziałem sieci Grosik czy PAF. Obie firmy nagle zbankrutowały, pozostawiając na lodzie tysiące oszukanych klientów.
Reklama
– Już teraz widzimy, że klienci coraz chętniej nas odwiedzają. Z miesiąca na miesiąc zauważamy wzrost liczby transakcji o około 5 – 6 proc. – mówi Jarosław Kasprzak z Agencji Bankowej Monetia. W spółce InPost Finanse poziom przelewów wzrósł o 30 proc. w ostatnim roku.
– Nowe przepisy doprowadzą do wyczyszczenia rynku z nieuczciwych, świadczących usługi na niskim poziomie przedsiębiorstw – uważa Urszula Ostrowska ze spółki MilaMedia, właściciela Gi Rodzinne Opłaty. – Płatności elektroniczne będą musiały być zrealizowane w ciągu 2 dni, a w wersji papierowej w 3 dni. Firma, która nie sprosta tym wymaganiom, narazi się na wysokie kary i utratę klientów – tłumaczy Ostrowska. To oznacza wykruszanie się podmiotów działających w tej branży oraz przechodzenie franczyzobiorców z sieci, które nie mają renomy, do innych, cieszących się uznaniem klientów.

Będzie rozkwit

Firmy specjalizujące się w pośrednictwie płacenia rachunków rozwijające się na zasadzie franczyzy przygotowują się na przyjęcie nowych partnerów. – Przewidujemy, że do końca 2012 r. będziemy mieli 530 placówek. Dziś jest ich 440 – mówi Jarosław Kasprzak.
InPost rozszerza w związku z tym terytorialny zakres prowadzonej działalności. Do końca 2011 roku liczba miejscowości, w których będzie świadczyć usługi dla odbiorców indywidualnych, wzrośnie do 450. Obecnie usługi InPost Finanse dostępne są w 900 punktach obsługi klienta w 230 miejscowościach.
Inwestorzy zainteresowani współpracą z sieciami muszą się jednak liczyć z tym, że biznes ten, uchodzący dotychczas za jeden z najtańszych na rynku, zdrożeje. – Obowiązek ubezpieczania się oznacza dodatkowe koszty w skali roku nawet na poziomie 18 tys. zł – podkreśla Urszula Ostrowska.
Mimo to ta forma pośrednictwa finansowego będzie się zaliczać do wymagających najniższych nakładów własnych. Całość inwestycji zamknie się bowiem w kwocie ok. 30 tys. zł. Dziś wymaga około 5 – 10 tys. zł.
Agencja Monetia pobiera opłatę za pakiet startowy w wysokości 5535 zł brutto. Oprócz tego franczyzobiorca musi ponieść wydatki na budowę i wyposażenie punktu kasowego w niezbędne urządzenia i meble, w tym sejf. – W sumie jest to wydatek rzędu 7,5 – 8 tys. zł – wylicza Jarosław Kasprzak.
By zaistnieć w agencji Gi Rodzinne Opłaty, w której działa już przeszło 240 punktów, trzeba wyłożyć 5 tys. zł na inwestycje w boks oraz zapłacić 2,4 tys. zł opłaty licencyjnej. Z kolei Skarbonka pobiera 700 zł z tytułu udzielenia licencji na prowadzenie placówki oraz wymaga 2,5 tys. zł na uruchomienie i wyposażenie lokalu.
W sumie franczyzobiorcy mają już do wyboru współpracę z blisko 10 sieciami.

Szacunek zysków

Prowizje za pośredniczenie w transakcjach wynoszą od kilkudziesięciu groszy do kilku złotych. Średnio jest to około 1,50 – 2 zł. To i tak stawia agencje w pozycji bardziej atrakcyjnych miejsc do opłacania rachunków.
Jak zauważają analitycy Akademii Rozwoju Systemów Sieciowych, prowizje za opłaty rachunków nie są jedynym źródłem dochodów okienek. Według najnowszego raportu tej firmy na temat taniej franczyzy wiele z nich wprowadziło dodatkowe usługi typu doładowania telefonów, szybkie przekazy pieniężne, usługi pocztowe czy nawet sprzedaż szybkich kredytów.
Przedsiębiorcy mają też zazwyczaj możliwość indywidualnego dodawania usług pozafinansowych typu ksero, druk czy inne usługi biurowe.
To pozwala osiągnąć rentowność już po 2 – 4 miesiącach. Zarobki na ogół kształtują się w przedziale 2 – 3 tys. zł. Na tyle wylicza zysk miesięczny z jednego niewielkiego punktu oferującego podstawowe usługi pocztowe i finansowe InPost.
– Średnia liczba dziennych operacji sięga 200, co w przeliczeniu na 26 dni roboczych daje 4,9 tys. transakcji. Po rozbudowaniu placówki są jednak możliwe zarobki na poziomie nawet 6,4 tys. zł. Zatem roczny zysk punktu franczyzowego InPost może sięgnąć niemal 77 tys. zł – wymienia Rafał Brzoska, prezes zarządu InPost.
Symulacje dotyczące wyników finansowych partnerów podaje też Microcash, należący do Intax Group. Według tej firmy przez pierwsze 5 miesięcy liczba transakcji dziennie będzie stopniowo rosła, by w piątym miesiącu osiągnąć docelowe 250. Przy takiej liczbie operacji oraz niewielkich szacowanych na 1,8 tys. zł kosztach ponoszonych z tytułu prowadzonej działalności właściciel punktu może liczyć na dochód w wysokości ok. 6 tys. zł miesięcznie.
ikona lupy />
Gdzie Polacy płacą rachunki / DGP