Odkąd euro zaczęło odczuwać eskalację kosztów pożyczania we Włoszech, węgierski forint spadł o ponad 3 proc. wobec euro a polski zloty osłabił się o 1,5 proc. – pisze FT.
Nawet czeska korona, która jeszcze w ubiegłym miesiącu była prawdziwą bezpieczną przystanią w tym regionie, straciła swoją „koronę”. „Po tym, jak nieźle trzymała kurs wobec euro, odczuła spadek o 2,5 proc. w ciągu ostatnich 5 dni – pisze dziennik. Analizy, które krążyły we wrześniu, zdecydowanie obstawały przy tym, że czeska waluta ma „status przystani” na rynkach wschodzących. Teraz wielu analityków walutowych odwraca się od czeskiej jednostki i rekomenduje sprzedaż.
>>> Czytaj też: Dołujący złoty pomaga zarabiać eksporterom
Wielu analityków jest również zaskoczonych tym, że rynek walutowy w regionie Europy Wschodniej tak długo zdołał się opierać wpływowi kryzysu w strefie euro na jej bliskich wschodnioeuropejskich partnerów handlowych.
FT analizuje również podatność walut wschodnioeuropejskich na kryzys strefy euro. Według dziennika najbardziej narażonym rykiem wschodzącym są właśnie Czechy, ponieważ w ciągu ostatnich 12 miesięcy eksport Czech do UE stanowił 49 proc. PKB. Węgierski eksport do strefy euro wypracował 44 proc. PKB, podczas, gdy bułgarski i polski odpowiadały za 20 proc. PKB tych krajów. Dla kontrastu, rosyjski eksport do strefy euro wyniósł mniej niż 10 proc. PKB, a turecki trochę ponad 5 proc.
Czeska waluta ucierpiała w ciągu ostatnich tygodni z powodu akcji sąsiednich banków centralnych, w tym polskiego NBP. „Przez większość roku, korona była walutą, która „utrzymywała” pozostałe waluty w regionie – inwestorzy pożyczali relatywnie mało oprocentowaną koronę, aby inwestować w inne waluty z wyższym oprocentowaniem, takie jak forint. Kiedy ryzyko awersji wzrosło, handlarze zamknęli pozycje, a korona się umocniła” - pisze FT. Jednak interwencja polskiego banku centralnego, który postanowił bronić swojej waluty w ubiegłym miesiącu – sprawiła, że tego typu handel przestał być atrakcyjny.
Osłabianie walut wschodnioeuropejskich wobec euro jest teraz na fali – a to z kolei jest wsparciem dla wspólnej waluty. “Da się zaobserwować, że handlarze traktują to jako kolejną grę rynkową, która tylko jest dalszym ciągiem historii o europejskim spowolnieniu gospodarczym”, powiedział Geoffrey Kendrick z Nomury.
>>> Czytaj też: Polskie banki ofiarami swoich właścicieli
Perspektywy dla złotego i forinta nie są lepsze niż dla korony. Fitch umieścił ostatnio Węgry na liście obserwacyjnej z perspektywą negatywną, a banki krajowe wydają się mieć problemy po wprowadzeniu nowego prawa na rynku kredytów hipotecznych. Wczoraj Moody’s obcięła również perspektywę dla polskich banków.
Dla walut wschodnioeuropejskich zbliża się ciężki rok. „Myślę, że nadal będą deprecjonowane”, powiedział jeden z analityków da FT.