Jak czytamy w raporcie firmy Deloitte „Oil and gas reality check 2012. A look on top issues facing the oil sector”, w Chinach potencjał do wydobycia gazu łupkowego jest niezwykle duży. EIA szacuje, że na terenie Państwa Środka znajduje się 1,275 tct łupków, które mogą być wykorzystane do produkcji gazu – czyli więcej niż ma jakikolwiek inny kraj, w tym USA. Co prawda chiński resort administracji energią (The Chineese National Energy Administration) wpisał nawet eksploatację alternatywnego surowca w narodowy plan rozwoju, jednak mimo optymistycznych prognoz Chiny będą musiały pokonać wiele przeszkód, aby stać się gazową potęgą.

>>> Czytaj też: Deloitte: Polski gaz łupkowy wyprze Rosję z europejskiego rynku

Po pierwsze, jak mówią analitycy Deloitte, prowincja Sichuan, gdzie znajduje się dużo obszarów rolniczych, dostarcza Chinom 7 proc. zapotrzebowania na ryż, pszenicę i inne zboża, a ponadto 10 proc. wieprzowiny. Wszystkie te produkty są podstawą diety Chińczyków. Na terenach rolniczych woda jest produktem deficytowym, ponadto występuje tam problem nierównej dystrybucji wśród farmerów. Potrzeby wydobycia gazu łupkowego niewątpliwie wywołają walkę o prawa do dostępu do wody, a oba te sektory – rolniczy i przemysłowy – mają na nią bardzo duże zapotrzebowanie.

Po drugie, są przeszkody techniczne. Sięgając patrząc na historię kraju, Chiny nigdy nie były otwarte na współpracę z międzynarodowymi firmami naftowymi i gazowymi. A jeśli Pekin zdecyduje się na szybki postęp w eksploatacji łupków, z pewnością będzie potrzebować ekspertyz. Jak pisze Deloitte, niektóre sygnały wskazują na to, że Chiny będą chciały otworzyć się bardziej na ingerencję, aby przyspieszyć eksploatację łupków. Royal Dutch Shell jest głównym zachodnim producentem, i na razie jedynym, który podpisał porozumienie z PetroChina. Firma ma przeprowadzić pierwszy poziomy odwiert w tym regionie w marcu 2012 r. W trakcie rozmów z komunistycznymi władzami są też spółki: ExxonMobil, Chevron, ConocoPhilips i Halliburton. Jednak nie wiadomo na jakie ustępstwa pójdą Chiny w kwestii poluzowania polityki ingerencji zachodnich firm w gospodarkę.

Po trzecie, węgiel odpowiada za 70 proc. chińskiego zapotrzebowania na energetykę, podczas, gdy gaz naturalny tylko za 4 proc. krajowych potrzeb energetycznych. Nawet jeśli gaz łupkowy nie emituje tyle dwutlenku węgla, można przypuszczać, że Chiny nie odejdą daleko od tego strategicznego surowca, ponieważ większość elektrowni zasilanych węglem zostało zbudowanych w ciągu ostatnich 5 lat. Z drugiej strony, produkcja gazu łupkowego może się okazać tańsza niż importowanie poprzez terminale LNG z Kataru i Australii.

>>> Czytaj też: "Polski gaz łupkowy w ciągu 10 lat może zmienić rzeczywistość w Europie"

Gaz łupkowy jest przyszłością Chin, ale podobnie jak Polska, są one dopiero w raczkującej fazie budowania łupkowej potęgi. Zanim to się stanie muszą polegać na kontraktach z krajami takimi, jak Katar, Australia i Rosja. W przyszłości jednak, inaczej niż w krajach europejskich i USA, popyt na energię w Chinach zapewne przyćmi ewentualne obawy o skutki ekologiczne eksploatacji gazu łupkowego. Wtedy Chiny mogą na polu produkcji gazu, czy ropy z łupków dorównać USA.

Najnowsze szacunki mówią, że Chiny, Argentyna i Polska mają największy potencjał do korzystania z łupków. Mimo to perspektywa eksploatacji na masową skalę w każdym z tych krajów to co najmniej 7 lat.