Zatrudnienie w największej polskiej spółce energetycznej, które wynosi 46 tys. osób, wreszcie zacznie topnieć. Pracownicy PGE, którzy zgodzą się odejść z firmy, mogą liczyć na odprawy w wysokości od 12 do 24 średnich miesięcznych wynagrodzeń. W ciągu dwóch lat PGE na sfinansowanie kosztów związanych z restrukturyzacją, w tym głównie programy dobrowolnych odejść (PDO), gotowa jest przeznaczyć 550 mln zł.
Pozwoli to na obcięcie zatrudnienia o ok. 5 tys. pracowników, a średnia wysokość odprawy wyniesie 110 tys. zł. Największe odprawy dostaną odchodzący z PGE Górnictwo i Energetyka Konwencjonalna, do której należy m.in. Elektrownia Bełchatów. Z naszych informacji wynika, że tamtejsi energetycy, którzy zgodzą się porzucić etat, mogą liczyć średnio na 160 tys. zł. Zarząd spółki liczy, że takie działania się opłacą. Oszczędności w PGE po stronie kosztowej uzyskane m.in. dzięki redukcji zatrudnienia mają sięgnąć w 2015 r. 900 mln zł. W kolejnych latach odchodzić z pracy będą osoby w wieku emerytalnym, łącznie 5 tys. osób. W ich miejsce spółka nie będzie już zatrudniać.
Restrukturyzują się też inne uprzywilejowane w Polsce branże, ale odprawy są niższe niż w energetyce. Program dobrowolnych odejść, przeprowadzony w PKP Cargo, w której działają jedne z najbardziej wpływowych związków na kolei, kosztowało spółkę w 2009 r. 203 mln zł. Z propozycji odejścia z pracy skorzystało 5,3 tys. kolejarzy. Na jednego przypadło średnio ponad 38 tys. zł odprawy. Mniej dostawali pracownicy PKP Intercity i Przewozów Regionalnych. Na 75 tys. zł odprawy mogli zaś liczyć pracownicy naziemni w Katowickich Holdingu Węglowym.
Reklama
Energetyka słono płaci za odprawy – kilka lat temu pod naciskiem związków zgodziła się na gwarancje zatrudnienia. Dlatego pracownicy spółek dystrybucyjnych w PGE o pracę nie muszą się martwić do 2017 r. Na dniach ruszy PDO w PGE Górnictwo i Energetyka Konwencjonalna. Tam załoga wywalczyła sobie nietykalność do 2014 r.
Nie tylko PGE redukuje załogę. Od 2008 r. Energa zmniejszyła zatrudnienie z 12,5 tys. do 11,6 tys. głównie dzięki PDO. Zaplanowano je też na ten rok. Beata Ostrowska, rzeczniczka Energi, odmówiła nam podania wysokości proponowanych odpraw.
Analitycy pozytywnie oceniają działania branży. – Zwolnienia, choć mogą się wydać kosztowne, można oceniać wyłącznie pozytywnie – taka „inwestycja” nie tylko zwraca się w ciągu najdalej dwóch lat, istotnie podnosi wycenę spółki, ale też stanowi doskonały bufor i zabezpieczenie wyników na czas ewentualnego kryzysu – podkreśla Paweł Puchalski, szef biura analiz DM BZ WBK. Jego zdaniem uzyskanie 900 mln zł oszczędności w kosztach PGE w 2015 r. wymaga zmniejszenia zatrudnienia o co najmniej 10 tys. osób. – Na taki krok czekają inwestorzy, bo polska energetyka cierpi na kilkukrotny przerost zatrudnienia – ocenia Puchalski.
Przed zbytnim optymizmem związanym z cięciem załóg w energetyce ostrzega prof. Władysław Mielczarski, ekspert w branży. – Niestety bardzo często z programów dobrowolnych odejść korzystają wcale nie ci, których najbardziej chce się pozbyć firma – mówi współautor koncepcji koncentracji polskiej elektroenergetyki.