Podpisałem upoważnienie dla polskiej ambasador w Japonii do przyjęcia umowy ACTA – poinformował wczoraj premier Donald Tusk. Przed ratyfikacją traktatu ma być przygotowany pakiet rozwiązań ustawowych, które „dadzą użytkownikom internetu pełne poczucie bezpieczeństwa w związku z przyjęciem umowy ACTA”. Mają nad tym wspólnie pracować resorty spraw zagranicznych, kultury oraz cyfryzacji. Ale nikt nie wyjaśnia, na czym te rozwiązania mają polegać.

GIODO się boi

Premier mówił, a hakerzy atakowali administrację. „Rozpoczynamy operację ACTA, przygotujcie się na serię ciekawych linków...” – taki komunikat pojawił się na profilu Anonymous Polska na FB. A na jednym z forów udostępniono kilkanaście adresów i haseł do skrzynek mailowych urzędników.

>>> Czytaj też: Obawy w PE, czy ACTA nie ograniczy dostępu do leków zastępczych

Warszawska prokuratura wszczęła postępowanie wyjaśniające w sprawie ataków. – Możemy to zrobić na podstawie art. 269a kodeksu karnego – mówi rzecznik warszawskiej prokuratury okręgowej Monika Lewandowska. Przepis mówiący: „kto nie będąc do tego uprawnionym, przez transmisję, zniszczenie, usunięcie, uszkodzenie, utrudnienie dostępu lub zmianę danych informatycznych w istotnym stopniu zakłóca pracę systemu komputerowego lub sieci teleinformatycznej, podlega karze pozbawienia wolności od 3 miesięcy do lat 5”, pozwoli ścigać hakerów z urzędu.

Tymczasem eksperci alarmują, że parafowanie przez Polskę porozumienia ACTA może naruszać konstytucyjne prawa obywateli. Na pierwszy rzut oka treść dokumentu nie wywołuje niepokoju. – Ale to właśnie ten ogólny charakter jest kwestią problematyczną. Może prowadzić do rozbieżnych interpretacji – ostrzega Magda Piech, ekspert Polskiej Konfederacji Pracodawców Prywatnych „Lewiatan”.

Np. art. 27 zapewnia „dostępność procedur dochodzenia i egzekwowania (…) w tym doraźne środki zapobiegające naruszeniom i środki odstraszające od dalszych naruszeń”. Podobne obowiązki wynikają z art. 6. Czy oznacza to, że koncern medialny może wnieść do sądu sprawę przeciw osobom naruszającym jego prawa? Czy przed wydaniem wyroku może się domagać np. zablokowania strony ww?

Inny problem wynika z art. 27 ust. 4, który mówi o „niezwłocznym ujawnieniu posiadaczowi praw informacji wystarczających do zidentyfikowania abonenta, którego konto zostało użyte do domniemanego naruszenia”. Czy dostawca będzie musiał podawać te dane? – Przewiduję, że na osoby fizyczne, prawne i inne jednostki organizacyjne nakładane będą nieznane dziś prawu polskiemu obowiązki ujawnienia danych osobowych osób podejrzewanych o naruszenie norm konwencyjnych – napisał w opinii na temat ACTA dr Wojciech Wiewiórowski, generalny inspektor ochrony danych osobowych. Jego zdaniem porozumienie może naruszać konstytucję.

Profesorowie protestują

Niepokoi też to, czego w porozumieniu zabrakło. ACTA nie wyłącza odpowiedzialności dostawców za treści umieszczane w sieci. Nie precyzuje kwestii monitoringu danych. „Gdyby wprowadzić odpowiedzialność po stronie przedsiębiorców internetowych za treści umieszczane przez użytkowników oraz obowiązek ich monitorowania, to nie tylko doprowadziłoby to do cenzury w internecie, ale przede wszystkim sens straciłoby istnienie biznesowych platform internetowych” – napisała w memorandum na temat porozumienia Polska Izba Informatyki i Telekomunikacji.

Czy grozi nam inwigilacja? Polski rząd twierdzi, że nie. – ACTA nie wprowadza obowiązku monitorowania transmisji danych przez dostawców usług internetowych – zapewnił nas resort kultury. To raczej jednak nikogo nie uspokoi, bo specjalny komitet ds. ACTA ma m.in. wymieniać informacje ze stronami trzecimi „w odniesieniu do ograniczania naruszeń praw własności intelektualnej, włącznie z technikami identyfikacji i monitorowania”.

Podczas prac nad kontrowersyjnym porozumieniem krytyczną opinię na jego temat wydało grono 25 profesorów z krajów Unii Europejskiej. „Zaostrzając przepisy wykonawcze, zapomina się o wprowadzeniu odpowiednich przepisów ochronnych” – napisali.

>>> Polecamy: Ministerstwo kultury prosiło 27 organizacji o uwagi ws. ACTA