486,2 mld zł – dokładnie tyle wynosiły na koniec stycznia oszczędności gospodarstw domowych. To o 1,7 proc., czyli 8,2 mld zł więcej niż w grudniu. – Jesteśmy świadkami kolejnego historycznego rekordu. Jeszcze nigdy Polacy nie mieli na lokatach tyle oszczędności – podkreśla Karolina Sędzimir, ekonomistka PKO BP. Dodaje, że licząc rok do roku, w styczniu oszczędności zwiększyły się o 14,7 proc., podczas gdy w grudniu było to 13,5 proc.

>>> Czytaj też: KE: Oto 12 krajów, których gospodarki mogą zagrażać całej UE

Do wzrostu oszczędności Polaków bez wątpienia przyczyniła się ich nieufność do rynków kapitałowych. – Pod koniec ubiegłego roku, inwestując kapitał na giełdzie lub w funduszach, łatwiej było stracić, niż zarobić. I choć w styczniu sytuacja uległa poprawie, to przekonało to tylko inwestorów hurtowych – tłumaczy Adam Antoniak, ekonomista Pekao SA. Pęd Polaków do oszczędzania stał się wyraźny w listopadzie ub.r. Przyczyniło się do niego pogorszenie sytuacji na rynku pracy. – Czynnikiem wspierającym mogła być także zapowiedź likwidacji lokat z dzienną kapitalizacją odsetek, które pozwalały uniknąć płacenia podatku od zysków kapitałowych, powszechnie znanego jako podatek Belki – zauważa Sędzimir. Tego typu lokaty znikną z oferty banków już pierwszego kwietnia.

>>> Polecamy: Południe Europy tonie, Niemcy szykują podwyżki pensji

Reklama

Część klientów zechciała zapewne wykorzystać ostatnią szansę na wyższe zyski z odsetek. Eksperci są zdania, że w kolejnych miesiącach nadal możemy spodziewać się wzrostu oszczędności. Niewykluczone, że dynamika mierzona rok do roku nadal będzie dwucyfrowa. W dużej mierze jednak zależeć to będzie od sytuacji na rynku pracy oraz na giełdzie, a także od tego, jak długo rynek kredytów będzie mało dostępny dla klientów indywidualnych. W styczniu już wyraźnie był widoczny efekt wprowadzenia przez KNF rekomendacji ograniczających dostęp klientów do finansowania. Wartość zaciągniętych kredytów w porównaniu z grudniem spadła o 8,3 mld zł, czyli o 1,5 proc. – do 528,7 mld zł. – Za 7 mld zł spadku odpowiada umocnienie złotego, które wpłynęło na zmianę wartości kredytów hipotecznych denominowanych w walutach. Jednak pozostała kwota jest efektem wprowadzonych ograniczeń – tłumaczy Adam Antoniak.

Jeśli pominiemy efekt kursu walutowego, to w kolejnych miesiącach nie powinniśmy się spodziewać znacznych wzrostów kredytów. I to nie tylko dlatego, że jest o nie coraz trudniej. Innym powodem są wysokie stopy procentowe powodujące, że finansowanie jest po prostu drogie. W przypadku firm wzrost akcji kredytowej pozostaje stabilny. Miesięczny wyniósł 1,2 proc. Ich łączne zadłużenie przekracza już 264 mld zł. – Jednak w skali roku wzrost jest 20- proc. Pokazuje to, że duże firmy nie mają problemu z dostępem do finansowania – podkreśla Adam Antoniak. Zaznacza jednak, że nic wspólnego z inwestycjami nie ma styczniowy spadek depozytów firm – skurczyły się one w porównaniu z grudniem aż o 7 proc. – do 188,8 mld zł. W styczniu firmy opłaciły zaległości oraz wypłaciły pracownikom premie i nagrody.