Rząd Węgier obniża prognozy wzrostu gospodarczego. W tym roku wzrost PKB ma znaleźć się w przedziale od 0 do 0,3 proc., a nie jak do tej pory sądzono 0,5 proc. – zapowiedział szef gabinetu premiera Orbana Mihaly Varga. Podobnie sytuację kraju ocenia MFW, zdaniem którego węgierska gospodarka urośnie jedynie o 0,3 proc. Z kolei francuski bank BNP Paribas spodziewa się, że w tym roku PKB Węgier wzrośnie jedynie o 0,1 proc. Jego zdaniem Węgry nie uniknęłyby recesji, gdyby nie poprawa koniunktury w Niemczech. Największa gospodarka Europy ma w tym roku wzrosnąć o 1,1 proc., a nie jak wcześniej spodziewał się BNP Paribas – o 0,7 proc. To stworzy dodatkowe możliwości dla węgierskiego eksportu.
Jednym z powodów stagnacji węgierskiej gospodarki są trudności z osiągnięciem porozumienia z UE i MFW w sprawie nowego pakietu pomocowego. Co prawda szef węgierskiej dyplomacji Josef Martonyi powiedział, że w liście przesłanym do Brukseli 17 lutego premier Viktor Orban obiecał wycofać się z większości spornych punktów wskazanych przez unijnych negocjatorów (w szczególności zmiany statusu banku centralnego oraz przepisów o wcześniejszym przechodzeniu na emeryturę sędziów). Jednak eksperci banku Barclays w przesłanej wczoraj do klientów nocie nie spodziewają się zbyt szybkiej reakcji Brukseli. Ich zdaniem negocjacje w sprawie pożyczki rozpoczną się dopiero w połowie marca i zakończą po dwóch miesiącach. Co więcej, Bruksela będzie oczekiwała wprowadzenia przynajmniej części uzgodnionych reform, przez co pierwszych przelewów pomocy Węgry nie otrzymają przed połową czerwca.
Reklama
Mimo wszystko kraj powinien w przyszłym roku odbić się od dna. Zdaniem BNP Paribas jego gospodarka wzrośnie wówczas o 2,2 proc. Już teraz Budapeszt korzysta na umocnieniu od początku roku forinta o przeszło 9 proc. Zdaniem rządu jeśli ten trend się utrzyma, zadłużenie Węgier spadnie do końca roku z 80,3 do 75 proc. PKB. Wszystko dlatego, że większość ciążących na nich zobowiązań jest denominowana w euro. Powodem wzmocnienia kursu węgierskiej waluty jest poprawa nastrojów w strefie euro i większa skłonność inwestorów do lokowania pieniędzy w bardziej ryzykownych aktywach.