Amerykanin należy do elitarnego grona największych inwestorów świata, których dokonania z jednej strony budzą niekłamany podziw, a z drugiej – przez swoją bezwzględność – równie mocną i prawdziwą nienawiść. Tak ogromnymi sumami operuje jeszcze Warren E. Buffett i może George Soros. Ten rok dla „Króla” rozpoczął się nadzwyczaj dobrze: już zarobił prawie 2 mld dol.
Kilka dni temu świat finansów obiegła wiadomość, że Motorola Solutions, producent m.in. policyjnych i korporacyjnych środków łączności oraz czytników kodów paskowych, odkupiła od niego pakiet własnych akcji za astronomiczną sumę 1,17 mld dol. Oznacza to, że za jeden papier zapłaciła aż 49,15 dol. Gdy równe trzy lata temu Icahn zaczął skupować akcje tracącej udziały w rynku Motoroli (którą zresztą w styczniu ubiegłego roku zmusił do podziału na dwie odrębne firmy: „chorą” Motorolę Mobility i „zdrową” Motorolę Solutions), płacił za jedną akcję jedyne 3 dol. – Miałem po prostu silne przekonanie, że podjęte ryzyko się opłaci – w ten jakże wyjątkowo oszczędny sposób podsumował swoją kolejną wygraną. Po dekadach gry w tym biznesie ponad 16-krotne przebicie na akcji nie robi już na nim wielkiego wrażenia.
Ale to nie wszystko. „New York Post” ujawnił właśnie, że Carl Icahn odsprzedał w styczniu niemal większość udziałów w El Paso Corp., jednym z największych w Stanach Zjednoczonych koncernów wydobywających gaz ziemny. „Król” przejął tego giganta zaledwie pół roku temu: średnia cena za akcję wynosiła 19,11 dol. Gdy ceny błękitnego paliwa poszły w górę, a co za tym idzie wzrosła również wartość firmy (cena akcji wzrosła do ponad 27 dol.), zdecydował się wyzbyć należących do niego papierów. Choć szczegóły sprzedaży nie zostały ujawnione, to – jak podaje NYP, powołując się na anonimowe źródło w El Paso Corp. – Icahn zarobił na całej transakcji nie mniej niż 700 mln dol. A mógł nawet 1,2 mld dol. Doprawdy piękny wynik jak na sześciomiesięczną inwestycję. I znów spokojna reakcja na te rewelacje – wzruszenie ramion. Ale czego można spodziewać się po człowieku, którego majątek jest szacowany na ponad 12,5 mld dol.?
Reklama

Szósty zmysł

Jednak największym orężem Icahna nie są ogromne pieniądze, ale niesamowita, wręcz nieziemska intuicja, szósty zmysł, dzięki któremu znajduje firmy, w które warto zainwestować. – Nie lubię działać w grupie. Jeśli będziesz robił to, co wszyscy, nigdy ci się nie uda. Dlatego kupuję firmy, którymi reszta rynku zwyczajnie pogardza. A jeszcze lepiej, gdy przedsiębiorstwo, którym jestem zainteresowany, należy do branży, która generalnie przeżywa zapaść. Taka sytuacja jest wręcz idealna – tak tłumaczy biznesową strategię.
Tak było w przypadku Motoroli. W latach 2007 – 2009 firma będąca pionierem rozwiązań telekomunikacyjnych oraz telefonii komórkowej zanotowała ponad 4,3 mld dol. straty i mało kto dawał jej szanse na przetrwanie – nie była w stanie niczym konkurować z Apple, HTC, LG, Samsungiem czy RiM. Nieoczekiwane Icahn wbrew rynkowi kupił w niej na tyle duże udziały, że zdołał przeforsować jej podział. Działanie, które wiązało się z cięciami, zwolnieniami i restrukturyzacją, zdołało uratować przedsiębiorstwo przed upadkiem, a samemu „Królowi” zapewniło zarobek. Niedochodową Motorolę Mobility, przy której pozostały technologiczne patenty, przejął pod koniec ubiegłego roku Google za ponad 12,5 mld dol., który coraz bardziej interesuje się rynkiem mobilnym, z kolei kondycja Motorola Solutions na tyle się poprawiła, że firma w końcu zdecydowała się na wyswobodzenie z zależności od Icahna.

Najlepszy jest szantaż

Niepokorność to jedna z głównych cech charakteru urodzonego w Nowym Jorku 76-latka. Jeszcze jako młodzieniec długo opierał się rodzinie, która widziała go jako szanowanego lekarza. Najpierw poszedł na filozofię, a gdy w końcu uległ gderaniom matki – wytrzymał na medycynie zaledwie dwa lata. I uciekł do wojska.
Na Wall Street pojawił się w 1961 roku – miał wówczas przy sobie 4 tys. dol., które wygrał w pokera (już wtedy dała o sobie znać skłonność do ryzyka oraz hazardu). Pracował w kilku firmach brokerskich, w których zdobywał doświadczenie. Handel akcjami, przejęcia i zyski – świat finansów wciągał go coraz bardziej. Do tego stopnia, że postanowił założyć własną firmę brokerską. Od wujka, który wprowadził go na giełdę, pożyczył całe 400 tys. dol. i kupił licencję, która uprawniała go do działania na NYSE. Dzięki podejmowaniu ryzykownych decyzji udało mu się osiągnąć zyski. Wtedy także ujawnił się jego wybuchowy i apodyktyczny charakter: rugał pracowników, beształ prawników, obrażał mniejszościowych udziałowców. Zresztą i dziś z jego gabinetu można usłyszeć krzyki: „Sprawię, że już nigdy nie znajdziesz pracy na Wall Street” czy „To najgłupsza rzecz, jaką słyszałem”. Słychać je zwłaszcza w nocy, bo Icahn nie lubi pracować rano. Na porządku dziennym, a raczej nocnym, są narady po północy.
Prawdziwym rekinem biznesu stał się jednak dekadę później: wówczas także stworzyła się jego legenda bezwzględnego inwestora (m.in. na nim była wzorowana postać Gordona Gecko z filmu „Wall Street”), który wykorzystuje najmniejszą słabość przeciwnika. Stał się bowiem mistrzem stosowania tzw. greenmailingu. Ta strategia polega na skupowaniu akcji jednej firmy, tak by zasugerować dążenie do wrogiego przejęcia. Walczące o zachowanie samodzielności przedsiębiorstwo gotowe jest wówczas odkupić własne udziały, i to po cenie znacznie wyższej niż giełdowa. Greenmailing (obecnie mocno ograniczony przez prawo federalne) gwarantował bardzo duże zyski, choć trzeba na początku dysponować sporą ilością gotówki. Ofiarami bezwzględnego dążenia Icahna do zysku padły m.in. Marshall Field i Phillips Petroleum.
Potem zorientował się, że równie zyskowne jest kupowanie upadających firm, restrukturyzowanie i ich odsprzedawanie. I tak w 1985 roku kupił linie lotnicze Transworld. Już po trzech latach były zyskowne – nie obyło się przy tym jednak bez drastycznych oszczędności, a przy okazji Icahn sprzedał wiele z najcenniejszych aktywów przedsiębiorstwa. Jego działania sprowokowały bunt kadry kierowniczej i załogi, w wyniku którego odszedł z firmy (która ostatecznie w 2001 roku zbankrutowała). Potem nastąpiły kolejne naznaczone ryzykiem inwestycje oraz przejęcia – w sumie była ich prawie setka, i tak powstało jego finansowe imperium Icahn Enterprises, a on sam stał się nie tylko jednym z największych inwestorów, ale i jednym z najbogatszych ludzi na świecie. Przez ponad pół wieku działalności dosłownie na palcach jednej ręki można policzyć jego porażki: ostatnią, w ubiegłym roku, jest nieuda
na próba przejęcia Cloroksu. Trzy razy Icahn wyznaczał cenę za akcję – za każdym razem wyższą, groził nawet wrogim przejęciem, ale zarząd przedsiębiorstwa nie dał się zastraszyć i obronił swoją firmę.

Król Icahn

Ostatnio jednak rekin nieznacznie stracił swój apetyt, choć nie oznacza to całkowitego przejścia na wegetarianizm. Carl Icahn zaczął angażować się w działalność charytatywną. Ufundował program edukacyjny dla 10 studentów – co roku nowej grupie opłaca m.in. naukę, zakwaterowanie, kupno książek oraz pokrywa wydatki – w ciągu czterech lat do sumy 160 tys. dol. Swojej macierzystej uczelni podarował laboratorium genetyczne oraz stworzył w Nowym Jorku duży dom opieki dla samotnych matek.
Dołączył także do inicjatywy „Giving Pledge”, której początek dali przed kilku laty założyciel Microsoftu Bill Gates oraz inny legendarny inwestor giełdowy Warren E. Buffett – zachęcają oni amerykańskich miliarderów do przeznaczenia co najmniej połowy fortuny na cele dobroczynne (gdyby na ich apel odpowiedziało wszystkich 412, udałoby się zebrać ponad 600 mld dol.). „Wraz z rosnącym bogactwem powinna rosnąć też nasza odpowiedzialność: ci, którzy dzięki temu krajowi stali się posiadaczami fortun, powinni zwrócić je społeczeństwu w jak najbardziej rozsądny sposób. Już dawno temu podjąłem decyzję, że cały mój majątek przeznaczę na poprawę jakości edukacji w naszym kraju. Bo nie możemy dopuścić do tego, by Stany Zjednoczone utraciły pozycję lidera” – napisał Icahn w liście przesłanym do Gatesa oraz Buffetta. Ten patetyczny ton jest dla niego charakterystyczny. W końcu jedyna jego biografia, jaka ukazała się na rynku, nosi tytuł „Król Icahn”.