Podczas forum Rostowski przypomniał, że zmiany emerytalne - zwłaszcza dotyczące kobiet - będą bardzo rozłożone w czasie. Pierwsza kobieta przejdzie na emeryturę w wieku 67 lat w październiku 2039 roku, a dziś ma ona 38 lat. "Chcieliśmy rozłożyć ten proces w czasie głównie dlatego (...), żeby (...) dostosować rynek pracy do tych zmian" - powiedział.

Dodał, że skoro proces podwyższania wieku emerytalnego jest tak rozłożony w czasie, to w tym dziesięcioleciu nie będzie on dawał żadnych znaczących efektów budżetowych. Minister powiedział, że bez zmian w 2020 r. będziemy mieć o 2 mln osób mniej na rynku pracy, w związku z tym osoby, które w tym czasie będą musiały dłużej pracować "powinny dość łatwo znaleźć pracę".

>>> Czytaj też: Milion zameldowanych w Polsce pracuje na obce PKB. Rząd o tym zapomniał

"Ale ta dodatkowa podaż pracujących nie będzie miała znaczącego wpływu na sytuację fiskalną państwa. Największe zagrożenie demograficzne dla Polski nastąpi w latach 2020-2030. To oczywiście jest ponad zasięgiem bezpośrednich szans politycznych tego rządu" - powiedział. "My dzisiaj działamy, aby to wyzwanie było w znaczący sposób złagodzone" - dodał.

Reklama

Zdaniem Rostowskiego polityka demograficzna, choć bardzo potrzebna, nie może zastąpić stopniowego podwyższenia wieku emerytalnego. Podkreślił, ż nawet gdyby dziś zaczęła działać, to wpływ na podaż pracy miałaby dopiero po roku 2034-2035, przy założeniu, że duża część młodych ludzi będzie studiować.

Wskazał, że elementem polityki prorodzinnej jest m.in. plan wprowadzenia wyższej ulgi na trzecie dziecko i zniesienie ulgi dla bogatszych rodzin, które mają tylko jedno dziecko. "Podobnie będziemy działali na innych płaszczyznach" - dodał.

Minister zapowiedział także uporządkowanie przywilejów emerytalnych i deregulację. "Chcemy zderegulować bardzo znaczącą większość regulowanych zawodów. W Polsce niestety () różne grupy zawodowe wykorzystały słabość polityczną rządów, aby zamknąć dostęp do tych zawodów. Jest ewidentne, że to nie służy rozwojowi gospodarki" - powiedział.

Pytany, czy można się spodziewać zmian w systemie OFE, minister powiedział, że osiągnięty kompromis jest dobry. "Drugi filar powinien pozostać w sytuacji, w której te środki, które idą do drugiego filara, są inwestowane w realną gospodarkę, akcje obligacje firm komercyjnych, a nie służą tylko do absurdalnego, niepotrzebnego podwyższania długu publicznego" - powiedział.