Nic. Przede wszystkim mamy do czynienia z wyzwoleniem się klasy biurokratycznej spod władzy polityków. Politycy tak naprawdę nie rządzą już Polską, rządzi nią biurokracja – nieponosząca ciężarów utrzymania państwa, ale za to roszcząca sobie prawa do narzucania ciężarów innym. W dodatku paraliżująca polityków, którzy dochodzą do wniosku, że bezpieczniej jest nic nie robić.

Nie bronię polityków, bo to oni dopuścili do takiego stanu rzeczy i do bezprecedensowego rozrostu klasy biurokratycznej. Tylko w ciągu ostatnich trzech lat przybyło ponad 100 tysięcy urzędników i obecnie mamy ich już cztery razy więcej niż u schyłku PRL! Sytuację mogą poprawić jedynie radykalna deregulacja przepisów oraz przywrócenie funkcjonowania wymiaru sprawiedliwości. Uproszczenie prawa, likwidacja tysięcy niepotrzebnych ustaw – słowem odebranie urzędnikom władzy, tak jak to w sferze gospodarczej zrobił minister Wilczek w 1988 roku.

W zasadzie wystarczy przywrócić tamtą ustawę – wbrew temu, co twierdzi rząd, jest ona (poza dwoma nieistotnymi przepisami) całkowicie zgodna z prawem UE. W zakresie wymiaru sprawiedliwości – przede wszystkim łamana jest konstytucja – „obywatel ma prawo do szybkiego procesu”. W Polsce takiego prawa nie ma. Procesy ciągną się latami. Wygląda to jak farsa. Radykalne zmiany procedur sądowych to klucz do jakichkolwiek zmian w Polsce. Bez szybkiego rozstrzygania sporów niewiele się zmieni. A właściwie zmieni, na gorsze – będziemy nadal zasypywani setkami, tysiącami ustaw i przepisów. Jeśli chodzi o działania urzędników wobec przedsiębiorców – jak pokazuje praktyka, bardzo często bezprawne i niosące poważne konsekwencje – konieczne jest albo sądowe nadawanie klauzuli wykonalności decyzjom urzędników skarbowych, albo sprawnie działające sądownictwo.

W innych krajach postkomunistycznych sytuacja jest podobna jak w Polsce, w krajach byłego Związku Sowieckiego znacznie gorsza – szczególnie w Rosji, gdzie urzędnik ma wręcz uprawnienia sędziego. Pozytywnym wyjątkiem jest Estonia, która znajduje się w tym zakresie w obrębie Europy Zachodniej. W Europie Zachodniej jest znacznie lepiej – przede wszystkim z tego tytułu, że uprawnienia urzędników są znacznie mniejsze i jest mniej praw, w tym złych praw. Pod tym względem najlepiej jest w Stanach Zjednoczonych, gdzie urzędnicy niewiele mogą i przede wszystkim sprawnie działa wymiar sprawiedliwości. Wyrok w małym sporze gospodarczym to 2 – 3 tygodnie. Ja, mieszkając w USA siedem lat, bezpośredni kontakt z urzędami miałem pięć razy (w tym jeden raz z imigracyjnym) i kilkanaście razy listowny.

Reklama