Możemy odebrać polskiemu wykonawcy ważną inwestycję w Mińsku – grożą władze miasta. Uchybienia zostały już usunięte, a samej budowie nic nie zagraża – odpowiada firma Unibep, rozbudowująca hotel Wiktoryja. Nie do końca jest jasne, czy chodzi tylko o bhp, czy sprawa ma drugie, polityczne dno.
– Pełny bałagan, nieprawidłowość na nieprawidłowości – opowiadała białoruskiemu „Jeżedniewnikowi” Natalla Nieściarowicz, naczelnik wydziału ochrony pracy mińskiego ratusza. I ostrzegła, że jeśli uchybienia nie zostaną naprawione, może podjąć decyzję o wstrzymaniu robót. Przedstawiciele Unibepu są zaskoczeni tak ostrym stawianiem sprawy. „To dość rzadki przypadek dla Białorusi, gdzie prace na budowach bywają prowadzone, łagodnie mówiąc, w dowolny sposób” – napisał Mikoła Buhaj z magazynu „Nasza Niwa”. Rzecznik firmy z Bielska Podlaskiego Michał Wasilewski relacjonuje w rozmowie z DGP, że uwagi kontrolerów dotyczyły głównie kwestii bhp miejscowych podwykonawców, których standardy pracy są niższe niż na Zachodzie. – 99 proc. uchybień zostało już usuniętych – mówi Michał Wasilewski.
Polscy dyplomaci są ostrożni w doszukiwaniu się podtekstu politycznego. – Jest na to za wcześnie, nie ma przesłanek do wyrzucenia Unibepu z planu budowy – mówi DGP jeden z nich. Opozycyjne media na Białorusi sugerują jednak, że problemy firmy mogą mieć drugie dno.
Reklama
Firma wygrała wart 47 mln euro przetarg na rozbudowę gmachu w październiku 2010 r. Na linii UE – Białoruś panowało wtedy ocieplenie, zakończone po wyborach w grudniu 2010 r. wraz z nową falą represji. Od tamtej pory relacje Mińska z Zachodem pozostają napięte, a chłopcem do bicia dla białoruskiej propagandy stała się Polska jako kraj lobbujący na rzecz sankcji. – Nie chciałbym, żeby jakiekolwiek decyzje polityczne wpłynęły na sferę gospodarczą. Priorytetem powinny być interesy biznesu – mówił niedawno wiceszef MSZ Alaksandar Hurjanau, a jego słowa zostały odebrane jako zawoalowana groźba pod adresem państw firmujących politykę sankcji.
– Do polityki się nie mieszamy, chcemy jedynie zgodnie z planem zrealizować powierzoną nam inwestycję – mówi Mariusz Chabrowski, dyrektor rynków wschodnich firmy Unibep. Od polityki trudno jednak uciec, o czym przekonał się już Jan Kulczyk. Jego firma wspólnie z państwową Biełenerhą miała budować pod Grodnem elektrownię. Tuż po wyborach w 2010 r. ministerstwo energetyki uznało pomysł za nieopłacalny i skreśliło go z listy projektów inwestycyjnych. Kilka miesięcy później ogłoszono, że elektrownię gazową na zachodniej Białorusi wybudują Włosi. Rzym jest zaliczany do przeciwników sankcji.