Lepsze od oczekiwań ekonomistów dane makroekonomiczne z Wielkiej Brytanii pomogły umocnić funta do dolara. Tylko w ciągu kilku godzin kurs wzrósł ok. 80 pipsów i utworzył ekstremum na poziomie 1,6000 USD. Jest to ważny poziom oporu, którego przebicie mogłoby prowadzić do osiągnięcia szczytu z kwietnia br. na poziomie 1,6062 USD.

Dolar zyskał do euro ok 70 pipsów i utworzył w środę minimum na poziomie 1,3057 USD. Szybka deprecjacja euro mogła mieć związek z przedwyborczym przemówieniem Sarkozego, który powiedział, że euro jest za silne w stosunku do dolara, przez co eksporterzy nie będą na rynku osiągać przewagi konkurencyjnej. Niektórzy inwestorzy mogli odebrać to jako mniejszą lub większą zapowiedź możliwych interwencji walutowych. W środę o godz. 15.00 czasu warszawskiego inwestorzy płacili za euro ok. 1,3070 USD.

Od godzin porannych złoty osłabił się ok. 3 grosze do dolara oraz 2 grosze do euro. W środę o godz. 15.00 inwestorzy płacili za dolara ok. 3,1994 PLN oraz za euro ok. 4,1828 PLN. W czwartek zostaną opublikowane ważne dane o dynamice przemysłowej oraz inflacji producenckiej w Polsce. Będą to najistotniejsze w bieżącym tygodniu odczyty, które będą mogły wywrzeć wpływ na notowania złotego. Środowe dane z rynku pracy nie zaskoczyły ekonomistów i w niewielkim stopniu miały przełożenie na krótkoterminowe zachowanie złotego. Również jutro o godz. 20.30 odbędzie się konferencja prasowa Marka Belki, szefa NBP, który z pewnością odwoła się do danych z tego tygodnia.

W czwartek wyniki kwartalne przedstawi m.in. Bank of America, Morgan Stanley, Nokia oraz Microsoft. Inwestorzy poznają również dane z amerykańskiego rynku pracy. O godz. 14.30 zostanie opublikowana liczba nowych wniosków o zasiłek dla bezrobotnych w Stanach Zjednoczonych. Zaraz po otwarciu amerykańskiej giełdy, inwestorzy poznają wielkość sprzedaży domów na rynku wtórnym w marcu oraz wartość indeksu Fed z Filadelfii.

Reklama