28 proc. respondentów pytanych przez Homo Homini o to, jakie będzie ich główne źródło dochodów na emeryturze, wskazuje na własne oszczędności. – To pokazuje brak wiary w trwałość systemu, większość nie liczy na system emerytalny gwarantowany przez państwo – komentuje badanie Marcin Duma, prezes Homo Homini. Jednak dla wielu ekonomistów taki wynik jest zaskoczeniem. Zwłaszcza że w grupie najmłodszych respondentów (18 – 24 lata) odsetek ten wynosi aż 58 proc. – Można to odczytać optymistycznie: wielu Polaków dostrzega potrzebę oszczędzania po to, żeby ich poziom życia na emeryturze się nie obniżył – mówi Wiktor Wojciechowski, ekonomista Invest-Banku.

Bo na razie twarde dane nie są optymistyczne. Według opublikowanego wczoraj raportu Komisji Nadzoru Finansowego liczba uczestników IKE wyniosła w ub.r. niespełna 815 tys. osób. To zaledwie 5 proc. aktywnych zawodowo. Przeciętna wartość takiego rachunku to 3,4 tys. zł. Daniel Szewieczek z ING Bank ocenia, że Polacy nie zamierzają oszczędzać na tak długie terminy.

– Nie chcemy mrozić kapitału. W ciągu ostatnich 20 lat mieliśmy i hiperinflację, i kryzys finansowy, ludzie boją się utraty wartości swojego kapitału – mówi DGP. Jednak widać, że do Polaków dociera już, jak niskie mogą dostać emerytury. Dlatego mogą zacząć oszczędzać na ten cel. – Medialna zawierucha wokół emerytur sprawia, że coraz więcej osób interesuje się tematem, a to dopiero początek – zauważa Bernard Waszczyk z firmy Open Finance.

Niedawno pokazywaliśmy, jaką przeciętną emeryturę będą odbierały poszczególne roczniki. Teraz spróbowaliśmy wyliczyć, ile wynosiłaby dodatkowa emerytura, gdyby osoby, które jako pierwsze roczniki zostaną w pełni objęte nowym systemem emerytalnym, zaczęły oszczędzać już dziś. Pełny nowy wiek emerytalny – 67 lat – będzie dotyczył dzisiejszego 58-letniego mężczyzny i 38-letniej kobiety. Założyliśmy, że średnia wpłata wyniesie 165 zł miesięcznie, czyli tyle, ile średnio wpłacał oszczędzający na IKE w 2011 r., zakładając coroczny wzrost tej wpłaty taki jak średniej płacy w gospodarce w ostatniej dekadzie – 5 proc. rocznie. Ostatnie założenie: zysk z takiej inwestycji. Przyjęliśmy, że przyszli emeryci będą wybierali raczej bezpieczne inwestycje: lokatę bankową albo obligacje Skarbu Państwa. Dziś według NBP średnie oprocentowanie lokaty od 6 miesięcy do 1 roku włącznie to 4 proc.

Reklama

Natomiast oprocentowanie obligacji 10-letnich w pierwszym roku to 6,5 proc. Jak zmienią się te wskaźniki w przyszłości – nie sposób powiedzieć. W sumie przyjęliśmy więc, że roczny zysk z odkładania na emeryturę to ok. 4 proc. Przy takich założeniach kobieta, która ma dziś 38 lat i zacznie w tym roku odkładać na emeryturę 165 zł miesięcznie, ma szansę na 1140 zł „prywatnej” emerytury – o ile będzie oszczędzała na własną rękę, korzystając np. z lokaty bankowej, z której zysk jest obłożony podatkiem Belki. Gdyby było to IKE – zwolnione z podatku – emerytura mogłaby wzrosnąć do 1360 zł. Zakładamy przy tym, że nasza przyszła emerytka przejdzie na emeryturę w wieku 67 lat, będzie na niej żyła jeszcze 20 lat, a zgromadzony dodatkowy kapitał nadal będzie inwestowany.

Gorzej wygląda to dla 58-letniego mężczyzny – głównie przez krótszy okres oszczędzania. Odkładając tyle, ile w naszej symulacji, przyszły emeryt powiększy swoją emeryturę o zaledwie 230 zł miesięcznie. I to przy założeniu, że inwestycja nie będzie opodatkowana. Z podatkiem ta kwota spadnie do niewiele ponad 200 zł. Ale jak widać, to oferta dla tych, którzy mogą odkładać ponad 100 zł miesięcznie. – Dla wielu osób skorzystanie z opcji dobrowolnego oszczędzania nie wchodzi w grę. Oni z konieczności muszą polegać na tym, co zaoferuje im państwo – mówi ekonomista. Muszą liczyć na system emerytalny, w który – jak wynika z sondażu – wątpią.