Krugman na łamach New York Times zadaje Benowi Bernanke’owi kilka istotnych pytań odnośnie jego działalności jako prezes amerykańskiej Rezerwy Federalnej w czasie trwającego kryzysu finansowego. Bernanke, zanim został członkiem Fedu, pisał bowiem prace naukowe o Wielkim Kryzysie oraz współczesnych problemach gospodarczych Japonii, czyli o problemach zbieżnych z tymi, które napotkał pod koniec roku 2008.
Głównym zarzutem stawianym japońskiemu bankowi centralnemu była nadmierna pasywność i brak odwagi do podejmowania ryzykownych kroków, które mogłyby uratować gospodarkę. Dawało to, jak pisze Krugman, nadzieję na to, że za rządów Bernanke’a amerykański bank centralny zachowa się inaczej. Jak się jednak okazuje, prezes Fedu może sobie obecnie zarzucić dokładnie to, co zarzucał Japończykom, czyli brak zdecydowanych kroków.
Sytuacja ta, nazwana przez Krugmana w artykule dla NYT „Zagadką Bernanke’a”, może mieć trzy wyjaśnienia. Pierwsze z nich to fakt, że profesor się zwyczajnie mylił i nie da się z tym faktem nic zrobić. Druga możliwość to wpływ nacisków politycznych. Trzecia – profesora wchłonęła Fed-maszyna i zamieniła go w zwyczajnego bankowca.
Jeden z głównych problemów Rezerwy Federalnej polega na tym, że instytucja ta, której dwa główne cele to utrzymywanie stabilnych cen i zapewnianie maksymalnego zatrudnienia, wyczerpała swoją tradycyjną metodę walki z recesją. Polega ona na obniżaniu stóp procentowych jeśli gospodarka radzi sobie słabo, a podnoszeniu ich jeśli gospodarka szybko rośnie i pojawia się ryzyko zbyt wysokiej inflacji. Obecny, bliski zeru poziom stóp procentowych utrzymywany jest jednak od listopada 2008 roku, a gospodarka wciąż nie doszła do siebie.
Jak pisze Krugman, w 2000 roku Bernanke opublikował artykuł naukowy o polityce pieniężnej Japonii, w którym to doradzał on Japończykom porzucenie zbytniej ostrożności, która nie pozwala im w pełni wykorzystywać swojego potencjału i utrudnia im poprawę sytuacji gospodarczej. Zawarł on w pracy tej konkretne rady, które Fed mógłby wykorzystać właśnie teraz – przede wszystkim byłaby to strategia znana dziś jako luzowanie ilościowe. Jak pisze Krugman, bank uważa jednak, że w tej sytuacji zrobił wszystko, co mógł. Czemu jednak broni się on przed krokami, które niosą ze sobą wprawdzie pewne ryzyko, jednak mogłyby znacznie poprawić sytuację Amerykanów?
Krugman szuka wyjaśnień w naciskach politycznych. Pewne środowiska nie widzą bowiem większego gospodarczego zła niż zwiększenie inflacji, posuwając się nawet do gróźb w stosunku do Bernanke’a. Inna rozważana przez niego możliwość to dopadający profesora konformizm i uleganie panującej w Rezerwie tendencji do faworyzowania działań, których negatywnymi konsekwencjami nie da się obciążyć banku. Wrodzona nieśmiałość Bernanke’a nie ułatwia mu, jak pisze Krugman, sprzeciwu wobec „Fed-maszyny”, która szybko zagłuszyła odważne poglądy profesora.
Noblista uważa, że zachowanie Bernanke’a wynika z połączenia wpływów politycznych i chęci utrzymania dobrego samopoczucia Fedu jako instytucji. Jednak bez względu na powody, obecna strategia amerykańskiego banku centralnego ma bardzo jasne konsekwencje: w momencie, kiedy Amerykanie powinni być bogatsi, jest wręcz przeciwnie, a Rezerwa Federalna nie podejmuje odpowiednich kroków, żeby temu zaradzić.