Kłopoty państwowego systemu ubezpieczeń społecznych i obnażona przez ostatnie kryzysy niepewność bardziej agresywnych inwestycji, nauczyły Polaków oszczędności. Jednak wciąż zaledwie co piąty z nas odkłada dodatkowe środki z myślą o emeryturze – wynika z badania Deutsche Bank PBC.

– Współczesne społeczeństwa nie są skłonne do oszczędzania, szczególnie długoterminowego. Traktuje się jejako niepotrzebne odroczenie przyjemności – zauważa dr Tomasz Zaleśkiewicz, profesor wrocławskiej SWPS, kierownikCentrum Badań nad Zachowaniami Ekonomicznymi. Jego zdaniem niechęć ta jest wspólna wszystkim ludziom, niezależnie od narodowości. – Jednak niektóre społeczeństwa, m.in. Niemcy czy Szwedzi tradycyjnie przywiązują większą wagę do odkładania konsumpcji na później, kumulując dobra dla następnych pokoleń – mówi prof. Zaleśkiewicz. – Polacy dopiero uczą się takich zachowań. Dziesięciolecia gospodarki planowanej i kolektywnego myślenia zagłuszyły indywidualną potrzebę finansowego zabezpieczania przyszłości, jednak doświadczenia gospodarki rynkowej zmieniają to podejście – dodaje.

Rzeczywiście, jeśli spojrzeć na dane makroekonomiczne, to można dostrzec w nich skutki kryzysu. To między innymi on sprawił, że Polacy odkładają chętniej niż do tej pory. Wartość oszczędności gospodarstw domowych wzrosław 2011 roku o 6 proc. i przekroczyła 967 miliardów złotych. Co jednak ważne, tylko 50 proc. oszczędności trzymamy w bankach. Pieniądze łącznie ulokowane w akcjach, obligacjach oraz funduszach inwestycyjnych i emerytalnych stanowią 65,5 proc. PKB, co nadal jest dwukrotnie niższym wskaźnikiem, niż w najbardziej rozwiniętych krajach UE. Dużo rzadziej niż na Zachodzie inwestujemy w akcje. W funduszach ulokowanych jest równowartość mniej niż 8 proc. PKB, podczas gdy na rozwiniętych rynkach kapitałowych – ponad 50 proc. PKB.

Niektórzy eksperci zwracają uwagę na negatywny wpływ podatku od zysków kapitałowych na skłonność Polaków do oszczędzania. – Konieczność rezygnacji z 19 groszy od każdej zarobionej na odsetkach złotówki powoduje nierównowagę ryzyka inwestycyjnego – zauważa Marcin Zienkiewicz, analityk portalu Banki.pl. – Sprawia też, że trudniej jest ochronić swoje oszczędności przed inflacją, a to może skłaniać do większej konsumpcji tu i teraz – dodaje.

Reklama

Niechęć do długoterminowego oszczędzania nie jest wyłącznie polską cechą. Z badań Eurobarometru wynika, że chociaż mieszkańcy UE sceptycznie odnoszą się do państwowych systemów ubezpieczeń społecznych, to wciąż ponad połowa z nich oczekuje stopy zastąpienia na poziomie 70 proc. Trzech na pięciu ankietowanych spodziewa się, że emerytury wypłacane z państwowych systemów będą największym źródłem ich przyszłych przychodów.

Istnieją jednak dane, które pokazują, że Polacy są względnie oszczędnym społeczeństwem. Jeśli wziąć pod uwagę badaną przez OECD tzw. stopę oszczędności gospodarstw domowych, czyli stosunek odkładanych pieniędzy do dochodu po opodatkowaniu, okaże się, że według najnowszych dostępnych danych (z 2009 roku) jesteśmy bardziej oszczędni niż m.in. Amerykanie, Holendrzy, Kanadyjczycy czy Norwegowie.

Stopa oszczędzania gospodarstw domowych różni się w zależności od kraju i zmienia się z każdym rokiem. W 2009 proporcja oszczędności do dochodu po opodatkowaniu przewyższała 10 proc. w Austrii, Belgii, Francji, Niemczech, Irlandii, Słowenii, Hiszpanii, Szwecji, Szwajcarii oraz Rosji. Natomiast w Danii, Grecji, Nowej Zelandii oraz RPA rodziny więcej wydawały niż zarabiały. W przypadku aż 23 krajów stopa oszczędności wzrosła w porównaniu z 2008 roku.

– Dysproporcje pomiędzy krajami wywodzą się w dużym stopniu również z różnic instytucjonalnych. Kluczowe w tym przypadku są państwowe systemy ubezpieczeń społecznych czy zdrowotnych. Wydaje się, że kraje, w których stopień zabezpieczenia emerytalnego jest niski, powinny mieć wyższą stopę oszczędności, ale zależy ona także od relacji poziomu wynagrodzeń do kosztów utrzymania. Duże znaczenie ma też struktura społeczna. Im więcej osób starszych, emerytów, tym szybciej spada stopa oszczędności. Takie osoby częściej już tylko wydają pieniądze zaoszczędzone w trakcie kariery zawodowej. Istotny jest również fakt, że oszczędności są gromadzone w środkowym okresie aktywności zawodowej i także społeczeństwa z dużym udziałem ludzi młodych, w znacznej mierze kredytujących swoją konsumpcję, będą miały relatywnie niskie stopy oszczędności – wyjaśnia Arkadiusz Krześniak, ekonomista Deutsche Bank PBC.

W ciągu ostatnich 12 lat oszczędności znacznie zmniejszyły się w Japonii, w mniejszym stopniu w Niemczech i Francji. W Stanach Zjednoczonych stopa oszczędności spadła w latach 1996-2006, by zacząć podnosić się do poziomu sprzed 1996 roku.

W Polsce momentem przełomowym okazał się rok 2008, gdy stopa oszczędności spadła do -0,8 proc. Konsekwentnie spadała już w trakcie poprzedniej dekady. Widać jednak, że oszczędni robimy w …. kryzysie. W czasach spowolnienia gospodarczego w latach 2000-2001, czy począwszy od 2008 roku, Polacy przezornie decydowali się zwiększyć bieżące oszczędności.

Na co oszczędzają Polacy? Jak pokazują badania Deutsche Bank PBC zrealizowane przez Instytut Homo Homini, zdecydowanie najważniejszym celem jest edukacja dzieci. Z myślą o niej pieniądze odkłada 30 proc. Polaków. Najgorętszy temat ostatnich miesięcy – emerytura – znalazła się na drugim miejscu – oszczędza na nią co piąty ankietowany. Mniej więcej tyle samo osób odkłada pieniądze na „czarną godzinę”, czyli niespodziewane wydatki.

Zdaniem ekonomistów oszczędzać dodatkowe środki na emeryturę powinien niemal każdy. – Mieszkańcy rozwiniętych krajów Europy, w tym Polski, muszą jak najszybciej sobie zdać sprawę, że tylko dzięki systematycznemu oszczędzaniu, będą mogli uzupełnić swoje fundusze emerytalne – mówi ekspert Deutsche Bank PBC. – Jeśli trendy demograficzne nie ulegną odwróceniu, społeczeństwa Europy będą zmuszone zwiększyć stopę oszczędności.

ikona lupy />
Stopa oszczednosci w wybranych krajach przekrojowo, źródło: Deutsche Bank / Media
ikona lupy />
Stopa oszczedności gospodarstw domowych w wybranych krajach, źródło: Deutsche Bank / Media
ikona lupy />
Stopa oszczedności gospodarstw domowych w Polsce / Bloomberg