Kolejne pokolenia naukowców i studentów będą analizowały, jak to możliwe, że mimo obniżenia stóp procentowych do zera i pomimo wydrukowania bilionów euro oraz dolarów gospodarka światowa ponownie stoczyła się w otchłań recesji. Na razie, na przełomie kwietnia i maja, ciągle tkwimy w oparach świeżej farby drukarskiej na nowych banknotach, które powodują różne przywidzenia i wizje, przesłaniając rzeczywistość.
Nawet poważne instytucje międzynarodowe po spowodowanych drukiem pieniędzy wzrostach na giełdach w pierwszym kwartale zaczęły rewidować w górę prognozy wzrostu gospodarczego dla świata, Europy i Polski. Ale podtrzymanie iluzji wymaga coraz większej skali druku, coraz większej dawki narkotyku, co zaczyna prowadzić do gigantycznych patologii. Na przykład banki włoskie i hiszpańskie, zamiast udzielać kredytów firmom, kupują obligacje rządowe. Prowadzi to do radykalnego wzrostu ryzyka kryzysu całego systemu bankowego w strefie euro.
Ponieważ skala druku pieniądza była zbyt mała do podtrzymania iluzji, przedsiębiorcy zobaczyli, jak wyglądają realia, i dokonali rewizji swoich planów. Kwietniowe badania koniunktury w strefie euro pokazały, że wchodzimy w głębszą i dłuższą recesję, niż prognozowała większość analityków. Poza autorem tego tekstu i kilkoma innymi ekonomistami, którzy ostrzegali do dłuższego czasu, że polityka drukowania pieniędzy doprowadzi do tragedii w unijnej gospodarce, a to przełoży się na gospodarkę polską.
Takie prognozy były jednak określane jako „krakanie”, „czarnowidztwo” albo „nadmierny pesymizm”. Ponieważ, niestety, zaczynają się sprawdzać, i to o kilka miesięcy wcześniej, niż oczekiwałem, przypomnę, jakie według mnie wydarzenia w gospodarce prawdopodobnie nas czekają w tym i przyszłym roku. Pogarszające się dane ekonomiczne doprowadzą do silnych spadków na giełdach i do silnych wzrostów oprocentowania obligacji rządowych Hiszpanii i Włoch. W reakcji na to banki centralne w strefie euro i w USA podejmą kolejną próbę sztucznego pompowania koniunktury na światowych giełdach przez druk pieniądza. To pomoże tylko na kilka dni czy tygodni.
Potem nastąpi panika o skali większej niż po upadku Lehman Brothers. Dopiero wtedy liderzy świata Zachodu zrozumieją, że lekarstwem na kryzys nie jest większa skala interwencji publicznej i olbrzymie wsparcie dla sektora finansowego, ale ograniczenie skali obecności państwa i banków w gospodarce. Niestety, jak zwykle zrozumieją to za późno, jak upadnie kilka banków za dużych, żeby upaść. Ponawiam mój apel o rozpoczęcie kontrolowanego oddłużenia krajów PIGS. Sytuacja w strefie euro będzie bardzo skomplikowana, ponieważ na naszych oczach rozpada się misternie utkania polityczna intryga. Zakładała ona, że EBC drukuje pieniądze i kupuje obligacje bankrutujących rządów w zamian za uchwalenie paktu fiskalnego, który z czasem doprowadzi do uzdrowienia finansów publicznych strefy euro. Ale pakt fiskalny się rozsypał, Hiszpania go zignorowała, Francja, Holandia i być może Irlandia będą chciały jego renegocjacji. Więc EBC straci uzasadnienie dla dalszych interwencji na masową skalę. Kiedy rynki finansowe to zrozumieją, spanikują. Polska będzie największą ofiarą kryzysu w strefie euro.
Do tej pory aspirowaliśmy do roli zielonej wyspy dzięki potężnym pieniądzom unijnym, które pozwoliły zwiększyć inwestycje publiczne z typowego dla Polski poziomu 3 proc. PKB do około 7 proc. PKB. Więc nasze osiągi były na sterydach i ta dawka była największa ze wszystkich uczestników wyścigu. Nic dziwnego, że byliśmy samotnym liderem, a peleton nie miał żadnych szans. To przypomina mi znanego sowieckiego kolarza, który napakowany sterydami regularnie przyjeżdżał o 20 minut wcześniej niż peleton podczas Wyścigu Pokoju.
Niestety, na skutek kryzysu dawka sterydów zostanie drastycznie ograniczona, co spowoduje wiele chorób posterydowych, w tym wysokie bezrobocie, bankructwa firm. Od ponad roku przewiduję drastyczne ograniczenie budżetu unijnego na skutek kryzysu. Do tej pory było to negowane w mediach, teraz ten się realizuje. To nie koniec nieprzyjemnych informacji. Przewidywałem, że na czas mistrzostw zostaną przywrócone kontrole graniczne, i właśnie to ogłoszono. Przewidywałem też, że te kontrole pozostaną na stałe. Sypie się nie tylko strefa euro, lecz także strefa Schengen. Lata 2012 – 2013 będą bardzo trudne dla polskich firm. Trzeba się do tego przygotować.