Wyjście Grecji ze strefy euro będzie miało ograniczony wpływ na Europę Środkowo-Wschodnią, a region wciąż ma duże perspektywy inwestycyjne, uważają bankowcy z włoskiej grupy UniCredit.
– Byliśmy świadkami, że kilka dużych banków wycofało się z Europy Środkowo-Wschodniej, ale nie z powodu problemów w tych krajach, lecz na rodzimych rynkach. Zarazem inne tu wchodzą lub nad tym myślą, to dowód, że region wciąż jest atrakcyjnym miejscem do inwestowania – mówił Gianni Franco Papa, szef departamentu Europy Środkowo-Wschodniej w UniCredit, prezentując w Londynie raport o perspektywach kredytowych w regionie.
Suma udzielanych kredytów dla przedsiębiorstw nie wróciła jeszcze do poziomu sprzed kryzysu, ale też od roku 2010 generalnie utrzymuje się trend wzrostowy. Perspektywy są tym większe, że rośnie produkcja przemysłowa, a rynek kredytów dla przedsiębiorstw niemal w całym regionie (do którego zaliczono także Rosję, Turcję i Kazachstan) jest daleki od nasycenia.
Reklama
Co ciekawe, w największym stopniu dotyczy to Polski – w naszym kraju wartość udzielnych kredytów stanowi tylko 17 proc. PKB, podczas gdy średnia dla 17 państw objętych raportem to 28 proc., a w strefie euro – 50 proc. Największy potencjał wzrostu tkwi jednak na Słowacji, Węgrzech, w Czechach, Estonii i na Litwie – gdzie jest małe nasycenie rynku, a zarazem największa otwartość gospodarki, mierzone jako stosunek importu i eksportu łącznie do PKB. Polska znajduje się natomiast w czołówce, jeśli chodzi o dynamikę wzrostu – liczba udzielonych kredytów wzrosła w zeszłym roku o 18,1 proc., co daje nam trzecie miejsce w regionie, za Turcją i Rosją. Dla porównania – w Niemczech czy we Włoszech ten wzrost jest mniejszy niż 2 proc.
Z drugiej strony inwestowanie w Europie Środkowo-Wschodniej wciąż bywa niełatwe. O ile kraje regionu nadal oferują koszty pracy znacząco niższe niż 15 państw starej UE, o tyle mniejsza jest także wydajność. Według przedsiębiorców największymi przeszkodami w robieniu interesów pozostają skomplikowane procedury prawno-administracyjne oraz niestabilność polityczna.
W tej pierwszej kategorii niechlubnie wyróżnia się Polska. Jesteśmy jedynym państwem spośród 17 przebadanych przez UniCredit, w którym liczba dni potrzebnych na rozpoczęcie działalności gospodarczej jest obecnie większa niż w roku 2004 (wzrost z 31 do 32). W prawie wszystkich pozostałych spadła, przy czym w kilku przypadkach radykalnie, np. na Słowacji ze 103 do 18, w Estonii z 72 do 7, na Węgrzech z 52 do 4. Dłużej niż w Polsce trwa to tylko w Bośni i Hercegowinie.