Od lutego tego roku widoczne jest wyraźne zróżnicowanie tendencji w poszczególnych segmentach rynku towarowego. Zdecydowanie tanieją surowce używane w przemyśle i związane z cyklem koniunktury gospodarczej oraz popytem inwestycyjnym. W górę idzie zaś większość surowców rolnych, wykorzystywanych do produkcji żywności. Do wyjątków od tej reguły należą cukier i kawa, znajdujące się w czołówce dziesiątki najbardziej taniejących w ostatnich miesiącach surowców. W obu przypadkach mamy jednak do czynienia z trwającym kilkanaście miesięcy okresem korygowania rekordowo wysokich notowań. Bawełna, której notowania przodują w spadkach, co prawda rośnie na polu, ale zalicza się do surowców przemysłowych. Główna przyczyna przeceny tego surowca to spadek popytu w Chinach. W tym przypadku związek między spadkiem cen a spowolnieniem gospodarczym jest oczywisty. Jeszcze bardziej widoczny jest on na rynkach ropy naftowej i miedzi. Co prawda ich notowania w ciągu ostatnich kilkunastu tygodni poszły w dół o 12-15 proc., a więc sporo mniej niż w przypadku bawełny, ale znaczenie gospodarcze tych surowców i ich wrażliwość na wahania koniunktury są nieporównanie większe.

Analizując sytuację na rynkach surowcowych warto zwrócić uwagę na trzy zjawiska. Po pierwsze, uwzględniając stan i perspektywy koniunktury gospodarczej w ujęciu globalnym, notowania między innymi ropy naftowej czy miedzi wydają się być jeszcze zbyt wysokie. Trwający od lutego spadek cen tych surowców zbiegł się z rozpoczęciem korekty na rynkach akcji i ma związek z umocnieniem dolara. Od końca lutego amerykańska waluta umocniła się wobec euro o 6,5 proc. To wystarczający powód do spadku notowań w obecnej skali. Coraz bardziej wyraźne spowolnienie tempa wzrostu chińskiej gospodarki, sygnały wskazujące na głębszą i dłuższą recesję w strefie euro oraz powolne wychodzenie z zapaści w Stanach Zjednoczonych, to czynniki sugerujące możliwość dalszej przeceny na rynku ropy i miedzi oraz innych surowców przemysłowych.

Po drugie, surowce te tanieją tylko w walucie, w której są notowane, czyli ulgę odczuwa z tego powodu jedynie gospodarka amerykańska. Dla Europy i reszty świata surowce pozostają drogie z powodu umocnienia dolara. Najlepszą i najbardziej dotkliwą ilustracją tego zjawiska jest sytuacja na naszych stacjach benzynowych. Choć na giełdach notowania ropy naftowej spadły z ponad 125 dolarów za baryłkę do nieco ponad 105 dolarów, liczniki dystrybutorów nadal wskazują ceny zbliżone do 6 zł za litr paliwa. Trudno się temu dziwić, skoro dolar od końca lutego podrożał wobec złotego o 13,5 proc. Trudno się też dziwić, że inflacja wciąż utrzymuje się na bardzo wysokim, przekraczającym 4 proc. poziomie i nie zanosi się na to, by w najbliższych miesiącach tempo wzrostu cen miało się zmniejszyć.

Reklama

Po trzecie, słaba koniunktura w globalnej gospodarce nie wpływa na spadek cen znacznej części surowców żywnościowych. W przypadku ryżu, soi i rzepaku mamy do czynienia z dynamicznymi zwyżkami. Biorąc zaś pod uwagę umocnienie dolara, także notowania pszenicy należy uznać za wysokie.

Z obserwacji tych tendencji można wyciągnąć dwojakiego rodzaju wnioski, które należy uwzględnić przy podejmowaniu decyzji inwestycyjnych. Pierwszy to zwrócenie większej uwagi na instrumenty związane z surowcami rolnymi oraz akcjami krajów, będących ich największymi producentami. Drugi zaś to konieczność uwzględniania wysokiej inflacji w wyliczaniu realnej stopy zwrotu z dokonywanych inwestycji, co przemawiałoby za inwestycjami bardziej ryzykownymi.