Berlin przygotowuje scenariusze na zwycięstwo w niedzielnych wyborach w Grecji lidera koalicji skrajnie lewicowych partii Syriza – Alexisa Tsiprasa. Rząd Angeli Merkel sygnalizuje, że gotowy jest współpracować z premierem Tsiprasem. I spełnić część jego postulatów.
Według „Financial Times Deutschland” szefowa niemieckiego rządu jest gotowa rozciągnąć na dodatkowe dwa lata kalendarz redukcji deficytu budżetowego, od którego realizacji jest uzależniona wypłata drugiego pakietu pomocowego dla Aten. „Die Zeit” podał, że w Berlinie trwają prace nad uruchomieniem trzeciego już pakietu pomocy dla Grecji.
Sam Tsipras też sygnalizuje gotowość do kompromisu. Zapowiedział, że po zwycięstwie w wyborach uzna długi zaciągnięte przez Grecję w MFW i UE. Stawia jednak zaporowe warunki: chce renegocjować zasady ich spłaty.
Reklama
37-letni Tsipras, najmłodszy przywódca ugrupowania politycznego od czasu przywrócenia w Grecji demokracji w 1974 r., wyrasta na gwiazdę greckiej polityki i problem numer jeden Europy. Dziecko zamożnej ateńskiej rodziny i wierny fanklubu Panathinaikos, karierę polityczną zaczął w wieku 17 lat. Stanął na czele wielomiesięcznego strajku w swoim liceum, który był częścią szerszego ruchu protestu przeciw lansowanej w 1991 r. przez prawicę reformie szkolnictwa. To wtedy poznał swoją partnerkę życiową, również aktywistkę radykalnej lewicy Betty Bazianę.
Absolwent politechniki ateńskiej, Tsipras krótko pracował w wyuczonym zawodzie inżyniera budownictwa. Sukces polityczny okazał się zbyt kuszący. Dzięki stworzeniu koalicji niewielkich ugrupowań lewicowych i ekologicznych już w 2006 r. zajął trzecie miejsce w wyborach na burmistrza Aten. Mieszkańców zaniedbanych dzielnic stolicy urzekł jego bezpośredni styl: Tsipras do dziś jeździ skuterem, nie nosi krawatów i stara się nawiązać kontakt z największą liczbą wyborców.
Jednak to przede wszystkim kryzys finansowy spowodował spektakularny sukces lidera Syrizy. Jeszcze w 2009 r. w wyborach parlamentarnych jego ugrupowanie otrzymało tylko nieco ponad 5 proc. głosów. Ale już w maju tego roku, ku zaskoczeniu samego Tsiprasa, zdobyło 17 proc. poparcia, stając się drugą siłą polityczną kraju. W ten sposób z ugrupowania anarchistów i lewaków Syriza stała się partią, w której dominują mainstreamowi, choć rozgoryczeni, wyborcy skuszeni programem odrzucenia cięć narzuconych przez Brukselę.
Dla lidera lewicy to jednak wciąż mało: jego odmowa zawiązania koalicji z innymi partiami greckimi wymusiła rozpisanie kolejnych, przedterminowych wyborów. W ten sposób postawił wszystko na jedną kartę: albo okaże się zbawcą Grecji, albo grabarzem europejskich ambicji swojego kraju.