Przyjechał ze mną syn Mikałaj, a to świadczy o tym, że jest komu przejąć sztafetę za 20 – 25 lat – mówił Aleksander Łukaszenka podczas ubiegłotygodniowej wizyty w Wenezueli. Jeśli białoruski prezydent poważnie myśli o przekazaniu władzy najmłodszemu synowi, 7-letniego dziś Kolę czeka droga, który kilkoro prezydenckich dzieci na świecie już przeszło. Szkolenie się na następcę to ciężka praca.
Żeby przejąć władzę po ojcu, niekoniecznie trzeba urodzić się w monarchii. Wiele nominalnych republik utworzyło własne dynastie. Kim Dzong Un z Korei Północnej (syn Kim Dzong Ila), Syryjczyk Baszar al-Asad (syn Hafiza) czy Azer Ilham Alijew (syn Hejdara) to tylko bardziej znane przypadki. Łączy je jedno: troska ich ojców o to, by syn był gotowy do rządzenia. A zarazem milion pokus, które sprawiają, że prezydenckie dzieci czują mniej zahamowań niż inne.

Edukacja

Gdzie uczą się przyszli prezydenci? Jeśli wchodzą w wiek szkolny w czasie, gdy ich ojcowie sprawują już władzę, mogą liczyć na miejsce na najlepszych uczelniach świata. Kim Dzong Un pobierał nauki w renomowanej prywatnej szkole w Liebefeld nieopodal Berna. Kolega z ławki Joao Micaelo opowiadał szwajcarskiemu „Tages-Anzeigerowi”, że Kim nie przejawiał wielkich zdolności językowych, wykazując talent jedynie do sportu i matematyki. W połowie ostatniej klasy Kim zniknął; prawdopodobnie wrócił do ojczyzny. Później wstąpił do szkoły oficerskiej na Uniwersytecie Kim Ir Sena w Phenianie, ale nauki miał pobierać w domu.
Reklama
Szkoła oficerska to nie przypadek w kraju, w którym czołową siłę stanowi wojsko. Kariera naukowa Kim Dzong Ila wygląda jednak nietypowo na tle innych przywódców juniorów. Większość kończy studia za granicą. Rahul Gandhi, spadkobierca dynastii, rozpoczął studia na Harvardzie, obronił licencjat na Rollins College na Florydzie, zaś magisterium zrobił w Cambridge. O edukację syna zadbał też zmarły przed trzema laty po 42 latach panowania prezydent Gabonu Omar Bongo. Obecny przywódca kraju Ali Bongo uczył się we Francji od dziewiątego roku życia. Skończył katolickie liceum w elitarnym podparyskim miasteczku Neuilly-sur-Seine, studiował prawo na Sorbonie, na której obronił pracę doktorską. Gdyby był o kilka lat młodszy, mógłby spotkać na paryskiej uczelni syna innego afrykańskiego dyktatora, dzisiejszego prezydenta Togo Faure’a Gnassingbego, który skończył na Sorbonie zarządzanie. Po uzyskaniu przez Faure’a tytułu magistra jego ojciec Gnassingbe Eyadema (zmarł w 2005 r.) polecił synowi zrobienie dyplomu MBA. W tym celu Faure pojechał na amerykański Uniwersytet George’a Washingtona.
W porównaniu z kolegami z Afryki syryjski przywódca Baszar al-Asad nie miał tyle czasu na naukę. Następcą Hafiza al-Asada został, gdy jego brat Basil al-Asad zginął w wypadku samochodowym. Baszar, który skończył w Damaszku studia medyczne, przebywał wówczas na praktyce w jednym z brytyjskich szpitali. Choć nie przejawiał ambicji politycznych, został natychmiast odwołany do domu i wysłany przez ojca na uczelnię oficerską w Hims, którą ukończył po pięciu latach w stopniu pułkownika. W samą porę – po kolejnych dwóch latach Hafiz zmarł, a Baszar przejął po nim rządy.
Czy Kola Łukaszenka może liczyć na atrakcyjne studia na Zachodzie? Raczej nie. Spośród 60 najważniejszych osób w białoruskim państwie nie ma nikogo, kto ukończyłby studia w Europie bądź USA, jeśli nie liczyć rocznego pobytu przewodniczącego administracji prezydenta w wiedeńskiej akademii dyplomatycznej i szefa władz lokalnych w Mohylewie, który w czasach studenckich był na wymianie w NRD. Dotyczy to także dwóch starszych synów prezydenta: Wiktara, który nieformalnie patronuje strukturom siłowym, i Dźmitrego, nieoficjalnie pilnującego interesów biznesowych rodziny. Obaj kończyli stosunki międzynarodowe na uniwersytecie w Mińsku.

Polityka

Dyplom uczelni nie wystarczy, jeśli nie ma się praktyki. Zazwyczaj dzieci prezydentów dostają od razu po skończeniu studiów mniej istotne stanowiska państwowe lub – cytując klasyka – sprawdzają się w biznesie. Po to by po przekazaniu pałeczki nie tracić zbędnego czasu na wdrażanie się chociażby w trudną praktykę dyrygowania podwładnymi. Kim Dzong Un został skierowany do pracy w Narodowej Komisji Obrony, której szef jest jednocześnie formalną głową państwa. Na rok przed śmiercią ojca objął funkcję w komitecie centralnym Partii Pracy Korei i w NKO. Jednocześnie ruszyła kampania propagandowa, która miała przygotować grunt pod kult (nowej) jednostki.
Ali Bongo rozpoczął karierę polityczną, jako 24-latek zostając członkiem zarządu proprezydenckiej Gabońskiej Partii Demokratycznej. Piął się powoli po strukturach władzy, obejmując najpierw mandat parlamentarzysty, potem tekę ministra obrony. Gdy umierał jego ojciec, 40-letni Ali Bongo był już wyjadaczem gabońskiej polityki. Na własną śmierć przygotował państwo także najkrwawszy dyktator Afryki, prezydent Gwinei Równikowej Teodoro Nguema. Jego syn, również Teodoro, od dwóch miesięcy jest wiceprezydentem kraju. Wcześniej pracował w ministerstwie ochrony środowiska.
Najbardziej przewidujący okazał się przywódca Azerbejdżanu Hejdar Alijew. Aby uniknąć jakichkolwiek wątpliwości co do legalności przekazania władzy, na cztery miesiące przed śmiercią uczynił syna premierem, zmienił konstytucję, by Ilham mógł jeszcze za jego życia wystartować w wyborach prezydenckich, po czym ustąpił z urzędu. Hejdar Alijew zmarł zaledwie dwa miesiące po ogłoszeniu zwycięstwa swojego syna. Przed wejściem w politykę Ilham uczył się zarządzania w spółkach skarbu państwa.
Na tym tle synowie Łukaszenki nie różnią się zbytnio od reszty. Najstarszy Wiktar, choć de facto jest drugą osobą w państwie, zajmuje niezbyt eksponowane stanowisko doradcy prezydenta ds. bezpieczeństwa i członka Biura Bezpieczeństwa Narodowego. Średni Dźmitry, choć kontroluje finanse reżimu, oficjalnie jest szefem prezydenckiego klubu sportowego. 8-letni Kola, urodzony w zakończonym już nieformalnym związku prezydenta z jego osobistą lekarką, jest za młody na urzędy, choć jeździ z ojcem na wizyty zagraniczne, ma własny pistolet (nie wiadomo, czy prawdziwy), zaś parady odbiera wystrojony w dopasowany do jego wzrostu mundur głównodowodzącego sił zbrojnych.

Problemy

Zdaniem części komentatorów Łukaszenka próbuje zapewnić Mikałajowi to, czego sam nie miał – szczęśliwe dzieciństwo. Prezydent musi jednak uważać; dzieci wszechwładnych często same czują się wszechwładne, co niejednokrotnie prowadzi do kompromitacji.
Brat Kim Dzong Una, Kim Dzong Nam, stracił szansę na władzę, gdy został przyłapany w Japonii z fałszywym paszportem Dominikany na nazwisko Pang Xiong (co po chińsku znaczy Tłusty Miś). Tłumaczył, że chciał odwiedzić Disneyland. Wcześniej miał być widywany w tokijskiej dzielnicy czerwonych latarni. Ilham Alijew w latach 90. miał popaść w uzależnienie od hazardu. Turecki „Hurriyet” pisał, że w 1996 r. przegrał w należącym do szemranego biznesmena z Turcji Omera Topala kasynie taką sumę, że – by pokryć dług – jego ojciec musiał przekazać Topalowi jeden z budowanych właśnie luksusowych hoteli w Baku. Po dwóch latach Alijew senior usunął z kraju wszystkie kasyna. Oficjalnie ze względu na liczne nieprawidłowości. Nieoficjalnie – by syna nie kusiło.
Znacznie lepiej wychowany okazał się Ali Bongo, choć i on sprawiał trudności pilnującej go we Francji ochronie. Co tydzień toczył boje, by pozwoliła mu polecieć na mecz Realu Madryt. Zdecydowanie bardziej rozrzutny tryb życia prowadzi jednak następca prezydenckiego tronu w Gwinei Równikowej. Teodoro Obianga nikt nie nauczył oszczędzania. Wiceprezydent dysponuje flotą bentleyów, ferrari i lamborghini, wartymi dziesiątki milionów dolarów rezydencjami w RPA oraz USA i cieszy się reputacją playboya.
W ubiegłym roku na teren majątku Obianga w USA weszli prokuratorzy. Ich zdaniem trudno byłoby sobie pozwolić na tak wystawne życie politykowi, który formalnie otrzymuje w swoim kraju (w którym 70 proc. ludzi żyje za mniej niż 2 dol. dziennie) pensję wartą 6,8 tys. dol. Prokuratorzy zajęli m.in. warte 3,2 mln dol. pamiątki po Michaelu Jacksonie. Tylko na urządzenie domowego teatru w jednej ze swoich willi polityk wydał 58 tys. dol. Same kieliszki do wina pochłonęły kolejne 1,8 tys. dol. – Ameryka nie będzie skrytką na brudne kosztowności najbardziej skorumpowanych liderów – mówił Lanny Breuer z prokuratury generalnej. W istocie jednak dzięki złożom ropy przywódcy Gwinei Równikowej wciąż są przyjmowani na zachodnich salonach, a zimą zorganizowali nawet (do spółki z Gabonem) piłkarskie mistrzostwa Afryki.
Czym dla Obianga był Puchar Narodów Afryki, tym dla młodych Łukaszenków będą pewnie mistrzostwa świata w hokeju, które Białoruś ma zorganizować w 2014 r. Starsi synowie prezydenta nie sprawiali ojcu problemów wychowawczych, jednak nie byli przezeń tak rozpieszczani, jak Kola. Nie wiadomo jednak, jak zareagują, jeżeli ojciec faktycznie pominie ich w planach sukcesyjnych. Jedno jest pewne: Aleksander Łukaszenka ma kolejne trudne zadanie do spełnienia. Tym razem w równym stopniu polityczne i wychowawcze.