Inwestorzy kupowali akcje, podbijając indeksy w górę. Rentowność obligacji hiszpańskich i włoskich spadała, a byki podbijały ceny, wieszcząc koniec spowalniania światowej gospodarki. EURUSD wzrósł do poziomu 1.2470, otwierając drogę do dalszych wzrostów. Również polska waluta pozostawała mocna. Około godziny 17.00 za euro płacono 4.06 PLN, za dolara 3.25 PLN, a za szwajcarskiego franka 3.38 PLN. Europejskie giełdy zakończyły dzień na plusach: DAX +0,79%, CAC40 +0,94%, a FTSE100 +0.57%. Entuzjazm inwestorów umożliwił wzrost S&P do poziomów najwyższych od 4 lat. Niestety bykom zabrakło energii i na zakończenie amerykańskie indeksy zakończyły notowania na minusach, pozostawiając negatywne nastawienie na dzisiejszy dzień. DOW spadł o -0.51%, a S&P o -0.35%.

Najciekawsze jest jednak to, że wtorkowe wzrosty nie były wywołane żadną publikacją istotnych lub przełomowych danych ekonomicznych. Jedyne „wydarzenie” uzasadniające wzrosty w oczach traderów to wypowiedzi Jörga Asmussena, niemieckiego dyrektora ECB, który zapewnił, że program interwencyjnego skupu obligacji proponowany przez Mario Draghi’ego będzie bardziej skuteczny niż wcześniejsze dwie interwencje. Taka reakcja na tak enigmatyczne zapowiedzi wskazuje na ogromne rozchwianie emocjonalne inwestorów. Z drugiej strony, jeśli niemiecki opór w kwestii interwencji EBC na rynku obligacji rzeczywiście zmaleje, to faktycznie jest to jedna z kluczowych informacji na przestrzeni ostatniego czasu, gdyż w konsekwencji globalna awersja do ryzyka zacznie wyraźnie maleć. Biorąc jednak pod uwagę planowane na 23-25 sierpień spotkania par Merkel i Hollande, Merkel i Samaras oraz Samaras i Hollande, nie będę zaskoczony, jeśli za kilka dni rynek ponownie ogarnie strach i znów zaatakują niedźwiedzie ze swoją strategią ”risk on”.

Dziś należy zwrócić uwagę na publikowaną o 16.00 sprzedaż domów w USA oraz uważnie wsłuchiwać się w kolejne komentarze ze strony europejskich decydentów.