Mursi przybywa w tym tygodniu do Nowego Jorku na doroczną sesję Zgromadzenia Ogólnego ONZ. W półtoragodzinnej rozmowie z "NYT" powiedział, że Zachód powinien okazywać więcej szacunku dla wartości kultury arabskiej. Wezwał też USA, aby pomogły zbudować państwo palestyńskie.

Zapytany o traktat pokojowy Egiptu z Izraelem, Mursi odpowiedział, że jego kraj będzie go przestrzegał, ale oczekuje w zamian od USA, że dotrzymają podjętych przez siebie zobowiązań, które przewidują m.in. poparcie dla niepodległej Palestyny.

Mursi był w USA krytykowany, że nie potępił od razu demonstracji antyamerykańskich, które wybuchły w Kairze 11 września w proteście przeciw filmowi obrażającemu Mahometa. Film został zrealizowany w USA, ale przez prywatnego producenta, którego chroni konstytucyjna wolność wypowiedzi.

Libijski przywódca Muhammad Jusuf al-Magariaf, w którego kraju w czasie podobnych protestów zginął ambasador USA Christopher Stevens i trzech innych Amerykanów, od razu potępił demonstrantów i przeprosił Stany Zjednoczone.

Reklama

Mursi odrzucił krytykę twierdząc, że musiał postępować rozważnie. Potępił jednak demonstracje. "Nigdy nie popieramy tego rodzaju przemocy, ale musimy reagować na taką sytuację mądrze" - powiedział.

Według obserwatorów w Egipcie Mursi, który został wybrany na prezydenta jako polityk fundamentalistycznego Bractwa Muzułmańskiego, znajduje się pod presję jeszcze bardziej radykalnych islamistów z ruchu salafitów.

W wywiadzie dla "NYT" podkreślił, że Zachód nie może oceniać wydarzeń w Egipcie przez pryzmat swojej kultury. "Jeżeli chcecie osądzać zachowanie narodu egipskiego według standardów kultury amerykańskiej, niemieckiej, albo chińskiej, to nie ma możliwości właściwego osądu" - powiedział.

Zapewnił, że za jego rządów Egipt nie będzie prowadził polityki nieprzyjaznej wobec USA i całego Zachodu, ale zaznaczył, że nie będzie ona tak zgodna z ich życzeniami, jak za Mubaraka.

W czasie wizyty w USA Mursi chciał się spotkać z prezydentem Barackiem Obamą w Białym Domu, ale spotkał się z dyplomatyczną odmową. Obama odmówił także spotkania w Waszyngtonie w tym czasie premierowi Izraela, Benjaminowi Netanjahu. Do spotkania prezydenta z przywódcami Egiptu i Izraela dojdzie prawdopodobnie w Nowym Jorku na sesji ONZ.