Wiele nieudanych i spóźniających się projektów rządowych sprowokowało do działania samorządy. Choć w teorii planowane jest wprowadzenie informatyzacji służby zdrowia w całej Polsce, to wiele regionów, nie czekając, zabrało się do działania. I tak na przykład na Podlasiu w 2014 r. za 62 mln zł ma powstać system danych o pacjentach, który będzie dostępny w każdej placówce. Obecnie każdy pacjent ma tyle kart medycznych, ile miejsc, w których się leczył. A lekarze nie mają dostępu do dokumentacji z innego miejsca.
Po wprowadzeniu ich do systemu elektronicznego, a także możliwości pobrania ich przez daną placówkę będzie możliwość szybszej diagnozy, a następnie leczenia chorego. Dzięki systemowi pacjenci zarejestrują się też do lekarzy elektronicznie. W programie ma wziąć udział samorząd województwa wraz z 28 placówkami służby zdrowia i 10 powiatami. Wprowadzenie podobnych rozwiązań planują także województwa podkarpackie, łódzkie, dolnośląskie, a także niektóre szpitale na Pomorzu. Projekty te finansowane są w ramach regionalnych programów operacyjnych. Większość projektów kosztuje około 50 mln. W zasadzie ich propozycje dublują projekt, nad którym pracuje rząd.
Podobnie jest w edukacji. Choć właśnie wdrażany jest pilotaż programu „Cyfrowa szkoła”, w którym udział bierze ponad 400 placówek z całego kraju, to samorządy na własną rękę informatyzują podległe im placówki oświatowe. Zazwyczaj są to działania jednostkowe i nieskoordynowane nawet w obrębie jednego województwa – gmina współfinansuje usprzętowienie i podłączenie do internetu szkoły podstawowe i gimnazja, a powiaty szkoły średnie. Tak choćby w ostatnich miesiącach postąpiła gmina Nowy Kawęczyn (łódzkie), która zakupiła sprzęt dla 165 uczniów gimnazjów. W Kielcach prezydent miasta prowadzi akcję „Tablety dla szkół”, w ramach której zakupiono sprzęt dla gimnazjalistów. Największą skalę mają działania w Gdańsku – miasto to wyłożyło na projekt Gdańska Platforma Edukacyjna niemalże 7 mln. Ten projekt skupia się na zinformatyzowaniu funkcjonowania szkół: od planowania budżetu szkoły w jednolity dla wszystkich placówek sposób, po zintegrowanie katalogów szkolnych bibliotek i wspólny system e-learningu.
Samorządy same inicjują takie projekty, bo rząd spóźnia się z działaniami w skali kraju. Wadą tych rozwiązań zarówno w edukacji, jak i zdrowiu może być to, że po wprowadzeniu ogólnopolskiego systemu okażą się one niekompatybilne. Największe miasta chcą też wejść na kolejne z podstawowych zadań państwa. Chodzi o bezpieczeństwo mieszkańców, zamiast straży miejskiej miałaby powstać policja municypalna. Opisywaliśmy zamiary komendantów straży miejskich z największych miast, by rozszerzyć uprawniania strażników. I te zamiary stają się coraz bardziej realne. Projekt zmian w prawie został pokazany samorządowcom. – W połowie przyszłego miesiąca planujemy zorganizowanie konferencji, na której pojawią się też przedstawiciele środowisk naukowych i prawniczych – mówi Janusz Wiaterek, komendant krakowskiej straży miejskiej. Zwiększeniem uprawnień strażników miejskich zainteresowane są nie tylko duże miasta, lecz także wiele mniejszych gmin. Wyraźniejszego sprzeciwu ze strony administracji centralnej w przedmiotowej sprawie jak na razie brak.
Reklama