"Według mnie nowe podejście, żeby umieścić wszystko, czego PGE chce - finansowanie, technologię, obsługę, operowanie, paliwo - w jednym procesie przetargowym jest bardziej rozsądne. Myślę, że taki proces będzie bardziej efektywny. Takie podejście redukuje firmie ryzyko związane z prowadzeniem dwóch równoległych przetargów; zgrupowanie wszystkiego w jednym daje też lepszą ocenę wymagań. To ma sens. Moje wrażenie jest takie, że PGE jest zdeterminowana, żeby to był rzetelny i transparentny proces" - powiedział Pearce.

Jak dodał, w poprzednim podejściu, zakładającym oddzielne przetargi na technologię i partnera strategicznego, dla Westinghouse było niejasne, jak PGE jest w stanie utrzymać rozdział jednej kwestii od drugiej. Dodatkowym czynnikiem ryzyka była duża komplikacja polskiego Prawa zamówień publicznych - ocenił Pearce.

Jak dodał, Westinghouse jest w "całkiem dobrej pozycji, by odpowiedzieć na wymagania PGE". "Rozmawiamy już tu w Europie z dwoma czy trzema operatorami, którzy byliby zainteresowani wejściem do polskiego projektu. Partnerem strategicznym, którego poszukuje PGE, byłby w tym układzie współpracujący z nami operator, który miałby doskonałą historię w zakresie bezpieczeństwa i odpowiednie zdolności finansowe. Dodatkowo wykorzystalibyśmy finansowanie z amerykańskich czy japońskich banków eksportowych" - powiedział Pearce.

Warunkiem jest zainteresowanie potencjalnego partnera wejściem na polski rynek. "Jest kilka takich firm. Polska generalnie jest postrzegana jako bardzo dobry rynek, to silna i rosnąca gospodarka ze strategicznymi celami, takimi jak energetyczna niezależność czy ograniczenie emisji gazów cieplarnianych. To wszystko dobrze wróży sektorowi jądrowemu" - ocenił Pearce.

Reklama

Wyjaśnił, że Westinghouse jest firmą technologiczną, a nie operatorem elektrowni; przy konkretnych projektach współpracuje z firmami budowlanymi, które dany projekt budują i z operatorami, tak żeby zaoferować możliwie szerokie usługi. Zaznaczył, że koncern ma własne fabryki elementów paliwowych do reaktorów, także ze spełnieniem wymagań co do dostawy paliwa nie będzie problemów.

Pearce dodał, że operator, z którym Westinghouse współpracowałby przy polskim projekcie, powinien być z Europy ze względu na różnice w kulturze robienia takiego biznesu na różnych kontynentach. "W dodatku powinien mieć nie tylko duże doświadczenie w operowaniu elektrowniami jądrowymi, ale też doskonałą historię w zakresie bezpieczeństwa" - powiedział.

"Nie powinno się wybierać operatora, który np. ma jakieś problemy z którymś z dozorów jądrowych. Powinien mieć dobre relacje z regulatorem kraju czy regionu, w którym działa, i najwyższą kulturę bezpieczeństwa" - wyjaśnił.

W sierpniu PGE ogłosiła, że zamiast rozpisywać oddzielne przetargi na poszczególne części programu jądrowego, chce w 2013 r. otworzyć tzw. postępowanie zintegrowanie, w którym jednocześnie zamierza wybrać partnera strategicznego, dostawcę technologii i innych usług. Po zaprezentowaniu tego podejścia PGE zaprosiła na rozmowy wszystkich potencjalnych partnerów w projekcie jądrowym, aby szczegółowo przedstawić nowe założenia.

W czwartek PGE rozmawiała z francuskimi firmami EDF i Areva oraz z przedstawicielami Westinghouse.

Westinghouse jest zainteresowany startem w tym przetargu z ofertą najnowszego swojego reaktora AP1000. Złożenie ofert zapowiedziały też francuska Areva z reaktorem EPR oraz GE Hitachi, proponujące reaktor ESBWR lub ABWR. Niewykluczony jest udział innych oferentów.

Zgodnie z planami rządu i obowiązującą strategią PGE, w Polsce mają powstać dwie elektrownie jądrowe po ok. 3000 MW. PGE zakłada, że będzie w nich miała co najmniej 51 proc. udziałów; za optymalne uznaje zaangażowanie na poziomie 75 proc., a reszta ma należeć do innych inwestorów.