Kredyt Bank już od lat edukuje przedsiębiorców. Jakie cele stawiacie sobie w tym trudnym dla wszystkich okresie?
Skupiały się na tematyce związanej z aktualnymi problemami, potrzebami przedsiębiorców. Cel drugi, ściśle związany z pierwszym, to budowanie pozycji Kredyt Banku jako silnego partnera na szczeblu lokalnym i, dzięki temu, zwiększanie zakresu współpracy z obecnymi klientami i pozyskiwanie nowych. Poprzez nasze konferencje organizowane dla środowisk lokalnych jesteśmy blisko klienta, pomagamy mu. Z tego oczywiście wynikają także dla nas korzyści biznesowe w dłuższym okresie, mianowicie budowanie lojalności klienta wobec banku.
Co będzie tematem najbliższych spotkań bankowców z przedsiębiorcami?
W Warszawie organizujemy spotkanie z Brianem Tracym, na którym spodziewamy się blisko dwóch tysięcy uczestników. Zostanie tam poruszony temat zarządzania zasobami ludzkimi w firmie. Zagadnienie ważne zawsze, ale w okresie słabszej koniunktury nabiera jeszcze większej wagi. Z kolei podczas konferencji krajowych w kilku miastach, tematem przewodnim będą zatory płatnicze, ponieważ problem jest poważniejszy niż się często sądzi i dotyczy nie tylko branży budowlanej.
Reklama
Brian Tracy to magnes przyciągający liczne audytorium.
Z pewnością jest to osobowość, której rad warto wysłuchać. Ale temat zarządzania ludźmi jest z kategorii tych, które zawsze interesują przedsiębiorców. Poza tym o tematy pytamy naszych klientów, to oni mówią co ich interesuje.
Czy pana zdaniem małe firmy boją się kryzysu, ograniczają swoją aktywność, inwestycje?
Obraz nie jest jednokolorowy. Owszem, część firm wpadła w kłopoty i zawirowania, wynikające ze słabszej koniunktury. Zjawisko to zaczęło się pojawiać najpierw w budownictwie. A potem problemy tej branży, m.in. zatory płatnicze zaczęły promieniować również na inne podmioty kooperujące z budownictwem. Zauważam też dość liczną grupę firm, które wyciągnęły wnioski z poprzednich lat, stały się bardziej ostrożne i powściągliwe jeśli chodzi o inwestowanie, a co za tym idzie i pasywniejsze jeśli chodzi zaciąganie nowych kredytów. Powodem takiej postawy nie jest zła kondycja przedsiębiorstw, ale obawa i niepewność, co stanie się na rynku w najbliższej przyszłości. Ale jest też grupa firm, które nadal inwestują, by gdy wróci koniunktura osiągnąć przewagę nad konkurencją. Jak powiedziałem, ten obraz nie jest monochromatyczny.
Które branże są w wyraźniej defensywie, a które bez obaw patrzą w przyszłość?
W defensywie jest branża budowlana i powiązane z nią - branża stalowa, częściowo firmy związane z obrotem paliwami, także deweloperska. Natomiast do branż lepiej sobie radzących zaliczyłbym spożywczą. Często w lepszej sytuacji są firmy eksportujące, zwłaszcza na Wschód. Mało tego, są takie spółki, które właśnie teraz tam inwestują.
Jakie produkty bankowe będą się cieszyć największym powodzeniem u przedsiębiorców w okresie spowolnienia gospodarczego?
Moim zdaniem będą to wszystkie produkty, które dyscyplinują wewnętrzne finanse firmy, jednym z nich jest np. faktoring. I w tym zakresie oferta banku jest adekwatna do spodziewanych potrzeb. Ze strony przedsiębiorstw spodziewam się większej troski o płynność, będą też z ostrożnością patrzeć na finansowanie zewnętrzne, mimo cały czas istniejącego apetytu na kredyty. Oczekuję też zwiększenia się depozytów przedsiębiorstw. Jest bowiem sporo spółek, które wypracowują zyski i te będą swoje środki lokować na rachunkach. Będą tworzyć zasoby gotówkowe, poprawiające ich płynność, tak ważną w okresie słabszej koniunktury i zatorów płatniczych, lub zbierane na inwestycje.
Czy spodziewa się pan wzrostu odsetka kredytów zagrożonych? Jaka grupa przedsiębiorstw jest tu najbardziej zagrożona?
W systemie bankowym już obserwujemy wzrost odsetka kredytów zagrożonych i jego źródłem jest nie tylko sektor budowlany. Problem zaczyna też dotyczyć MSP, które już cierpią i mogą cierpieć jeszcze bardziej z powodu słabszej koniunktury. Także w innych segmentach czy branżach widać trudniejszą sytuację w zakresie dyscypliny płatności.
Co w takiej sytuacji mają robić takie firmy?
Przede wszystkim powinny usiąść do stołu z bankiem i dyskutować, w jaki sposób problem można rozwiązać. By nie dochodziło do dramatycznych sytuacji, firmy powinny zadbać o zachowanie płynności i posiadać pewne zasoby gotówkowe. Uważam, że utrzymanie płynności finansowej jest w tej chwili ważniejsze niż w okresie spowolnienia z lat 2008 – 2009. Co prawda, zapasy w firmach są obecnie mniejsze niż wówczas, ale problem zatorów płatniczych narasta w szybkim tempie.
Czy ta sytuacja w jakiś sposób będzie wpływać na politykę banków wobec firm?
Nie spodziewam się, by banki w znaczący sposób ograniczyły akcję kredytową. Nie ma takiego problemu, że banki nie chcą udzielać kredytów. Problem jest gdzie indziej. Uważam, że przedsiębiorstwa, które znalazły się w trudnej sytuacji powinny poddać się leczeniu, restrukturyzacji, przeprowadzanej wspólnie z bankiem. Ale nie mam tu na myśli źle kojarzącego się kontekstu słowa restrukturyzacja. Nie, chodzi mi o to, by przedsiębiorca na nowo ułożył się z bankiem co do terminów płatności, ich trybu itd. Można to nazwać miękką restrukturyzacją.
Czy banki będą utrzymywać pakiety dla przedsiębiorstw, czyli wystandaryzowane zestawy produktów, czy będą poszukiwać innych rozwiązań, ponieważ sytuacja przedsiębiorstw nawet z jednej branży bardzo się zróżnicowała?
Główną zasadą, jeśli chodzi o bank powinno być poszukiwanie indywidualnych rozwiązań dla klienta na drodze rozmowy z nim, dyskusji przy wspólnym stole. To daje najlepsze efekty, a przy tym wzmacnia lojalność klienta wobec banku, ponieważ czuje on, że ktoś się o niego troszczy, chce go wysłuchać i pomóc. Poza tym sądzę, że banki będą coraz częściej zamieniać to, co było kiedyś wystandaryzowanym pakietem na rozwiązania indywidualne, szczególnie tam, gdzie są problemy. Oczywiście obie strony - bank i klient - powinny odnosić z tego korzyści, inaczej nie miałoby to sensu.
ikona lupy />
Jerzy Śledziewski , wiceprezes Kredyt Banku SA / DGP